Dziś na terenie budowy nowego dworca w Poznaniu runął 50-tonowy dźwig raniąc dwie osoby. Jedna z nich zmarła w szpitalu. Operator dźwigu uciekł z miejsca zdarzenia, ale pod dwóch godzinach zgłosił się na policję. Miał ponad 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Pod uwagę brane są dwie przyczyny wypadku – poinformował „Rynek Kolejowy” podinsp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu. – Pierwsza z nich to przeciążenie wysięgnika dźwigu i ustawienie go pod złym kątem, a druga to ustawienie podpór dźwigu na niestabilnym gruncie – wyjaśnił.
Za złe przygotowanie dźwigu do pracy odpowiadał operator, który zaraz po przewróceniu się maszyny zbiegł z miejsca zdarzenia. – Po około dwóch godzinach od zdarzenia operator dotarł do swojej firmy. Stamtąd przywiózł go na komendę jego kolega. Na komisariacie operator oświadczył, że po wypadku pił alkohol. Stwierdzono ok. 2,7 - 2,8 promila w wydychanym przez niego powietrzu. W celu stwierdzenia, czy był pod wpływem alkoholu podczas zdarzenia została pobrana krew do dalszych badań – powiedział podinsp. Andrzej Borowiak. – Biegli ustalą, jak było naprawdę – dodał.
Do zdarzenia doszło dziś ok. godz. 11.30. Dzwig runął na elementy konstrukcyjne budowanego dworca w Poznaniu. W wypadku dwie osoby odniosły obrażenia. Jedna z nich ma złamaną nogę. Poszkodowany, który został uwięziony pod wysięgnikiem zmarł w szpitalu.