- Nie popieram strajku, ale rozumiem kolejarzy, ponieważ nie mieli już do kogo zwrócić się w sprawie sytuacji, jaka dzieje się w spółce. Solidaryzuję się z pracownikami Przewozów Regionalnych – powiedział „Rynkowi Kolejowemu” europoseł Bogusław Liberadzki.
- Z punktu widzenia klienta strajk jest bardzo niekorzystnym rozwiązaniem, ale zakładam, że kolejarze zostali zmuszeni przez kondycję finansową spółki oraz własną, a także przez brak partnera do prowadzenia negocjacji. Strajki zdarzają się w państwach demokratycznych – zaznaczył europoseł.
- Ani rząd, ani marszałkowie nie przyznają się do funkcji właściciela spółki, dlatego nie było z kim prowadzić właściwych negocjacji. Zresztą nie spodziewałem się większego zaangażowania w sprawę marszałków, którzy reprezentują przecież interesy nie Przewozów Regionalnych, a województwa. Spółka Przewozy Regionalne wydaje się być więc niczyja – podkreślił Bogusław Liberadzki.
W rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” poseł Liberadzki podkreślił, że jedyną metodą na uzdrowienie sytuacji jest skonsolidowanie spółki, w związku z czym państwo powinno wziąć odpowiedzialność za komunikację w kraju. Poseł sugeruje, by spółka mogła rozwijać się obok innych przewoźników.