Według europosła Bogusława Liberadzkiego Komisja Europejska podjęła już decyzję i nie zgodzi się na przesunięcie 1,2 mld euro unijnych środków z kolei na drogi - Rząd będzie musiał te pieniądze oddać - twierdzi Liberadzki.
Według europosła, decyzja Komisji Europejskiej już zapadła, ale zostanie ogłoszona dopiero po wyborach w Polsce. - W piątek odbyło się spotkanie konsultacyjne w Sopocie w ramach polskiej prezydencji w UE. Byli na nim obecni miedzy innymi Brian Simpson, szef Komisji Transportu Europarlamentu i polski minister Infrastruktury. Przedstawiciele PKP PLK zostali zapytani, czy są w stanie wykorzystać środki z UE - odpowiedzieli jednoznacznie "nie" - relacjonuje Liberadzki.
Ze względu na stwierdzenie PKP PLK, że środki nie mogą zostać wykorzystane, miałyby one powrócić do budżetów płatników netto UE, w tym Niemiec i Holandii. - Nie jest pewne, czy te środki już wpłynęły do Polski, ale to bardzo możliwe, bo projekty trwają już od 2007-2008 roku. Trzeba to sprawdzić. Jeśli tak nie jest, to byłoby to tylko trochę mniej bolesne rozwiązanie - przyznał w rozmowie z "Rynkiem Kolejowym" Liberadzki. Jak zauważył, przy obecnym, bardzo wysokim kursie euro w stosunku do złotego, oddanie pieniędzy byłoby jeszcze bardziej niekorzystne.
Wczoraj minister Bieńkowska zapowiedziała, że w przypadku odmowy KE wniosek o przeniesienie środków zostanie złożony ponownie - Trudno powiedzieć, czy są szanse, że za drugim razem KE rozpatrzy sprawę inaczej. Z jednej strony rząd jest silny względem Komisji, bo trwa polska prezydencja. Ale jeżeli komisarz Siim Kallas już wypowiedział się negatywnie o tym projekcie, to trudno będzie go przekonać do zmiany zdania - powiedział "Rynkowi Kolejowemu" Liberadzki.