W trudnej sytuacji gospodarczej, wywołanej pandemią i wojną w Ukrainie, kolejne firmy nawołują do rezygnacji z systemu aukcyjnego. O jego szkodliwości dla rynku i zamawiających pisze Maciej Olek, dyrektor dywizji budownictwa kolejowego w Budimex.
Firma Budimex wraz z pozostałymi firmami wykonawczymi zrzeszonymi w organizacjach branżowych – takich jak IGTL oraz RBF – od wielu miesięcy
sygnalizuje konieczność odejścia od mechanizmu aukcyjnego w przetargach na roboty budowlane na rynku kolejowym. W naszej ocenie mechanizm ten prowadzi do sztucznego zaniżania cen, a tym samym naraża Zamawiającego na dodatkowe problemy w realizacji projektów, związanych z modernizacją linii kolejowych. Aukcje dają szansę na pozyskanie kontraktu firmom, które zamiast odpowiedzialnie i ze starannością skalkulować ofertę, spekulują ryzykiem i przerzucają je w efekcie na Zamawiającego.
Każdy, kto dziś składa na etapie przedaukcyjnym ofertę, może później w trakcie aukcji, stosując mechanizm spekulacyjny, obniżać swoją cenę. I nie musi to być poparte żadną kalkulacją kosztów, ryzyk czy marży. Jest to zabieg wyłącznie umożliwiający pozyskanie kontraktu w oparciu o założenie, że jeżeli jakaś firma jest to zadanie w stanie wykonać za kwotę X, to ja jestem w stanie zrobić to za kwotę odrobinę niższą. Więc jeśli ktoś jest zdeterminowany, aby kontrakt wygrać, to bez względu na to, czy jest go w stanie zrealizować w danym budżecie czy nie, będzie miał szansę tę cenę zaniżać i zlecenie uzyskać.
Prowadzi to do braku stabilizacji rynku, a w dłuższej perspektywie może zagrozić realnemu wykonawstwu prac. Szczególnie teraz, gdy ceny szybują w górę w sposób niespotykany na skutek wojny na Ukrainie i bardzo wysokiej inflacji, a z drugiej strony rynek po słabym pod względem ilości przetargów roku 2021 jest głodny zleceń. W naszej ocenie zysk Zamawiającego z zastosowania aukcji w postaci niższej ceny (bo brak jest jakichkolwiek innych korzyści) jest zyskiem pozornym. Firmy wiedząc, że będzie aukcja podwyższają swoje pierwsze oferty przed aukcją, aby zobaczyć, jaka będzie sytuacja, a następnie obniżają swoją cenę w procesie aukcji nawet o kilkadziesiąt procent. Teoretycznie wydaje się, że dzięki temu zamawiający ma lepszą? (a na pewno niższą) cenę, ale z drugiej strony nie ma żadnej gwarancji, że gdyby szansa na złożenie oferty była tylko jedna, to ceny oferowane w postępowaniu przez wykonawców mających tylko jedno podejście nie byłyby niższe. Tym bardziej, że pamiętamy lata, gdzie aukcji nie było, a oferowane ceny były na poziomie 60-70% kosztorysu inwestorskiego.
W mojej ocenie w interesie Zamawiającego jest otrzymać ofertę najkorzystniejszą, a nie najtańszą. Co to znaczy? To znaczy, że wybrany wykonawca w oczekiwanym przez inwestora czasie i zakładanej jakości jest w stanie zrealizować dany projekt, zarabiając przy tym rozsądne pieniądze. To jest moim zdaniem definicja dobrej ceny na dojrzałym, ukształtowanym rynku. Bo jeżeli wybrany wykonawca, nie mając pieniędzy na realizację zadania, będzie kontrakt przedłużał, a jakość wykonanych prac będzie równie niska jak cena, którą zaoferował w aukcji, to czy na pewno Zamawiający na tym zyska? W naszej ocenie – nie. Dlatego, tak jak wspominałem na początku, wraz z pozostałymi wykonawcami i organizacjami branżowymi apelujemy o zlikwidowanie aukcji w przetargach na roboty budowlane, w tym także te realizowane na rynku kolejowym.
Wczoraj w podobnym tonie wypowiadali się inni przedstawiciele sektora. W tekście pt.
Aukcje destabilizują rynek. Apel branży budowlanej do PKP PLK zarówno PORR, jak i Strabag oraz przedstawiciel RBF nawoływali do porzucenia aukcji.