Pociąg z napędem odrzutowym? Czemu nie? W 1966 roku zespół z amerykańskich kolei New York Central pod kierownictwem Dona Wetzela otrzymał za zadanie sprawdzenie, czy odrzutowy pociąg może stać się alternatywą dla transportu samochodowego i samolotowego na dłuższych dystansach.
W konstrukcji pojazdu wykorzystano dwa silniki General Electric J-47-19. Pochodziły one z bombowca Convair B-36 i zostały zamontowane nad kabiną maszynisty, z przodu pociągu. Tak powstał prototypowy pojazd, który został nazwany M-497 Black Beetle.
Jazdy testowe odbywały się na standardowych liniach kolejowych pomiędzy Butler w stanie Indiana a Stryker w stanie Ohio. Pojazdowi udało się osiągnąć prędkość 296 km/h. Pomimo tych obiecujących rezultatów jazd testowych, projekt został zarzucony – wkrótce potem silniki zostały zdemontowane, a wagon przez jakiś czas jeździł jeszcze po torach z „tradycyjnym” napędem, aż do 1984 r., kiedy to został złomowany.
W 1970 r. na pomysł stworzenia odrzutowego pociągu wpadli także Rosjanie. Zamontowali oni na dachu wagonu ER22 dwa silniki odrzutowe od samolotu Jak-40. Prototypowy pojazd powstał w zakładach naprawczych taboru kolejowego w obwodzie kalinińskim (dzisiejszy obwód twerski). Otrzymał on oznaczenie SVL i mógł rozwijać prędkość do 249 km/h.
Z nieznanych przyczyn projekt nie spotkał się z zainteresowaniem władz ZSRR. Podobno do dziś zardzewiałe resztki odrzutowego pociągu radzieckiej produkcji można oglądać na terenie zakładów, w których powstał.
Kontynuujemy mini-cykl tekstów przedstawiających w zwięzły sposób stosunkowo mało znane, niezwykłe epizody z historii kolejnictwa. Kolejne przykłady alternatywnej kolei z przeszłości, już wkrótce w dziale "Technika" RK.
Zobacz też: