– Stanowczo dementuję, że pociągi zostały odwołane. To w porozumieniu z PKP PLK w celu ustabilizowania sytuacji podjęliśmy taką decyzję, ażeby wprowadzić komunikację zastępczą. To nie jest odwołanie pociągów. Po prostu jest tam wprowadzona innego rodzaju komunikacja – powiedział Marek Worach, prezes Kolei Śląskich zapewniając, ze sytuacja na śląskich torach jest już opanowana.
Duża satysfakcja
– Sytuacja została opanowana. W uzgodnieniu z PKP PLK wprowadziliśmy zastępczy transport autobusowy w niektórych relacjach. Wprowadziliśmy ponad 100 informatorów, którzy informują o pewnych utrudnieniach, które mają miejsce. Mamy w tej chwili 214 wyprowadzonych pociągów, z czego żaden nie został odwołany czy zerwany. Punktualność jest w granicach 87 proc. Więc można powiedzieć, z dużą satysfakcją, że sytuacja została opanowana – tłumaczył szef śląskiego przewoźnika. - Myślę, że w niedługim czasie będziemy te relacje, które są w tej chwili obsługiwane przez komunikację zastępczą realizować przez pojazdy kolejowe – dodał.
To nie jest odwołanie pociągów
Marek Worach odniósł się do zapowiedzi Przewozów Regionalnych, że nie pomogą Kolejom Śląskim, jeżeli marszałek nie podpisze z nimi umowy na cały czas obowiązywania rozkładu jazdy, czyli do grudnia 2013 r. – Trudno mi komentować decyzję Przewozów Regionalnych. Nie wiem dlaczego miałyby to robić – stwierdził. – W tej chwili jest taka sytuacja, że my realizujemy przewozy w całości i w tej chwili nie ma problemów z połączeniami od strony zachodniej, które ewentualnie miałyby obsługiwać Przewozy Regionalne. A zatem jeżeli to nie będzie dzisiaj, a jutro czy od soboty, to nie będzie tu żadnego zagrożenia dla ciągłości procesu przewozowego – uważa szef Kolei Śląskich.
Powiedział również, że stanowczo dementuje informację, że jakiekolwiek pociągi KŚ zostały dziś odwołane. – To w porozumieniu z PKP PLK w celu ustabilizowania sytuacji podjęliśmy taką decyzję, ażeby wprowadzić tam komunikację zastępczą. To nie jest odwołanie pociągów. Po prostu jest tam wprowadzona innego rodzaju komunikacja – przekonywał.
Maszyniści znają szlak
Zaprzeczył też informacjom, że maszyniści Kolei Śląskich wyjeżdżali w trasę bez znajomości szlaku. – Stanowczo chciałbym zdementować spekulacje, które pojawiły się wczoraj, że rzekomo spółka jeździ bez autoryzacji szlaku. Miało tam dojść do jakiejś wypowiedzi marszałka w tym temacie. Stanowczo dementuję. Nie ma żadnych takich sytuacji, żeby nasi maszyniści jeździli bez autoryzacji i znajomości szlaku – zarzekał się Marek Worach.
Dzisiaj nie było żadnych awarii
– Mówię to już wcześniej i chciałem powtórzyć z całą mocą, były to kwestie złożone – powiedział szef KŚ odpowiadając na pytanie o przyczyny chaosu w województwie śląskich w pierwszych dniach obowiązywania nowego rozkładu jazdy. – Pierwsza kwestia, to kwestia ludzka i nie tylko jednego człowieka, a kilku osób. Druga kwestia to pogoda i atmosfera, która wpływała na pracę urządzeń. Wczoraj było pięć awarii, w poniedziałek były trzy awarie. W tej chwili ten tabor jest sprawny, jest włączany do ruchu. Będziemy go sukcesywnie włączać – tłumaczył dodając, że dzisiaj nie było żadnych awarii.
Dziennikarze zarzucili mu jednak, że widzieli dziś, jak jeden ze składów z pociągów z Żywca był dzisiaj holowany przez lokomotywę PKP Cargo. – Ale to nie miało wpływu na ruch pasażerski. (…) Jeżeli była awaria na końcu trasy, to dla mnie nie jest to awaria – zaznaczył.
Maszyniści Lotosu muszą się wdrożyć
Według prezesa Kolei Śląskich problemem spółki w pierwszych dniach po przejęciu przewozów od Kolei Śląskich nie były źle skonstruowane obiegi pociągów. Większym kłopotem jego zdaniem był brak dostatecznego wdrożenia maszynistów spółki Lotos Kolej. – Przypominam tylko, że wprowadziliśmy 120 pociągów więcej niż w poprzednim rozkładzie jazdy. Rozkład jazdy jest dobrze skonstruowany. Obiegi są rzeczywiście dość sztywne, natomiast maszyniści, którzy u nas jeżdżą z Lotosu też musza się wdrożyć. Oni jeździli do tej pory gdzieś indziej. To samo było w październiku jak wchodziliśmy. Potem one zostały wyeliminowane – przypomniał.
Marek Worach unikał odpowiedzi na zarzut, że do ostatniej chwili spółka czekała z odbiorem taboru. - Harmonogram odbiorów taboru był tak ustalony, że przychodził tabor tak, jak ustaliliśmy wcześniej. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – powiedział.