W pociągu podróżny nie mógł kupić biletu zniżkowego jako opiekun osoby niepełnosprawnej. O takim przypadku czytamy w portalu Głos Pomorza.
Pasażer wracał do domu pociągiem Przewozów Regionalnych ze Słupska. Na dworcu czynna byłą tylko jedna kasa, a w kolejce stało kilkanaście osób. Pasażer nie zdążył kupić biletu. Więc udał się do pociągu i poszedł do konduktora. Za bilet z dopłatą za sprzedaż w pociągu podróżny miał zapłacić 10 zł 50 gr., z czego 5 zł to opłata za wydanie biletu. Gdy okazało się, że pasażer ma tylko 7 zł, konduktor zagroził mandatem. W tej sytuacji podróżny poprosił o wystawienie biletu opiekuna osoby niepełnosprawnej z 78 proc. zniżką, ponieważ jechał z kolegą, który posiada legitymację uprawniającą do takiej zniżki.
- Konduktor sprawdził jego legitymację, powiedział jednak, że nie będzie zmieniał już ustawień w specjalnym urządzeniu i kazał zapłacić za normalny bilet i za jego wypisanie, w przeciwnym razie wystawi mi mandat. Na szczęście kolega pożyczył mi brakującą kwotę - relacjonuje pasażer.
Czytelnik podkreśla, że na dworcu często pojawiają się problemy z kupnem biletu. Czasem w kolejce trzeba czekać aż 40 minut.
Dyrektor Pomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Gdyni Zbigniew Labuda powiedział, że sprawdzi sygnał otrzymany od czytelnika. – Po informacji o zachowaniu konduktora zostało wszczęte postę¬powanie wyjaśniające. Musimy porozmawiać z naszym pracownikiem i dopiero będzie¬my mogli rozwiązać tę sprawę. O jej efekcie poinformujemy pasażera – podkreśla Zbigniew Labuda.
WIęcej