- Nasze pociągi nie różnią się bardziej od tych w Indiach, które jeżdżą tak przeładowane, że ludzie z nich wypadają – skarżą się „Gazecie Wyborczej” studenci dojeżdżający z Gliwic do Katowic.
Pociąg Kolei Śląskich kursujący z Gliwic do Katowic o godz. 7.03 na miejscu jest o godz. 8.00. W pociągu panuje tłok, brakuje miejsc siedzących.
„Już w Gliwicach nowoczesny flirt jest zapchany. Kiedy podjeżdża na stację w Zabrzu - pierwszą po Gliwicach - już brakuje w nim miejsca. Na peronie jednak oczekuje w nerwach kilkadziesiąt osób. Wszyscy liczą, że się zmieszczą. Kiedy otwierają się drzwi, każdy chce wejść pierwszy. O wolnym siedzeniu nie ma co marzyć, ale ludzie starają się choć ustawić się w miarę wygodnie i przetrwać te pół godziny jazdy do Katowic” – relacjonują dziennikarze „Gazety Wyborczej”.
Podobne warunki panują w pociągu po południu, na trasie z Katowic do Gliwic.
Więcej