Wobec protestów mieszkańców Nowego Sącza Newag zdecydował się zmniejszyć wielkość planowanej spalarni odpadów. O tym, czy obiekt w ogóle będzie mógł powstać, zadecyduje referendum – informuje portal Sądeczanin.info. Jeśli jednak dojdzie do inwestycji, do przewozu śmieci będzie wykorzystywana także kolej.
Jak
pisaliśmy na początku roku, budowa spalarni na terenie Newagu miała – w myśl ówczesnych planów – kosztować ok. pół miliarda złotych. Jej roczna zdolność przerobowa miała wynosić 90 tysięcy ton. Obiekt odciążyłby bliskie przepełnienia miejskie składowisko śmieci, a przy tym wytwarzałby energię elektryczna i cieplną na potrzeby zakładu i – być może – mieszkańców Nowego Sącza.
Aby przekonać lokalną społeczność do tego planu i zneutralizować ewentualne protesty, Newag przeprowadził serię spotkań informacyjnych oraz wyjazd studyjny do działających już spalarni w Krakowie i Koninie. Przedstawiciele firmy zapowiadali też obniżkę opłat za odbiór śmieci oraz obiecywali urządzenie w pobliżu spalarni nowego parku. W przypadku części mieszkańców działania te okazały się jednak nieskuteczne. Przeciwnicy inwestycji powoływali się na opinie ekspertów, ostrzegających przed emisją substancji rakotwórczych. Inwestor odpowiadał, że instalacja będzie spełniała wszelkie normy bezpieczeństwa określone w przepisach środowiskowych, a dzięki systemowi pomiarowemu mieszkańcy będą mogli monitorować dokładny poziom emisji na bieżąco. Konflikt otarł się o miejski samorząd – ostatecznie radni zdecydowali o przeprowadzeniu 24 lipca referendum w sprawie spalarni.
Cytowany przez lokalnych dziennikarzy wiceprezes Newagu Józef Michalik poinformował tymczasem, że – między innymi pod wpływem protestów – spółka postanowiła zmniejszyć skalę inwestycji o połowę. Spalarnia miałaby więc przetwarzać rocznie najwyżej 45 tys. ton śmieci. Jak tłumaczył, pozwoli to zmniejszyć ruch samochodów dostarczających odpady. Co ważne, część dostaw ma odbywać się koleją. Obiekt będzie zaprojektowany tak, by w przyszłości – jeśli zapotrzebowanie okaże się większe, a obawy mieszkańców zostaną rozwiane – była możliwa rozbudowa o kolejne moduły i zwiększenie mocy przerobowych.
Jeśli głosujący w referendum poprą budowę, a próba w Nowym Sączu wypadnie pomyślnie, przyzakładowa spalarnia może okazać się zalążkiem większego przedsięwzięcia. Główny akcjonariusz Newagu Zbigniew Jakubas ma plan budowy podobnych obiektów również w innych regionach Polski. – Mamy już wybrane lokalizacje i przeprowadzone badania. Jeśli przejdziemy przez procedurę administracyjną, to w następnych dwóch latach inwestycje zostaną zrealizowane pod klucz. Każda z nich to koszt ponad pół miliarda złotych – mówił w styczniu Jakubas Polskiej Agencji Prasowej.