Mimo że kończąca się zima była zdecydowanie sprzyjająca realizacjom inwestycji budowlanych, to gołym okiem widać duże opóźnienie w realizacji budowy LCS Łuków. Nastręcza to sporo zmartwień władzom Siedlec, które obawiają się komunikacyjnego paraliżu miasta. Dodatkowo, coraz bardziej prawdopodobne mogą wydawać się pogłoski o możliwości utraty unijnego dofinansowania przez kolej.
– Już w tej chwili jest poważne zagrożenie tej inwestycji. Co prawda jest jeszcze szansa jej skończenia, ale już pojawia się zagrożenie – uważa wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury i poseł PiS Krzysztof Tchórzewski. – Jeżeli wykonawca do 15 marca nie uwinie się ze sprawami przygotowawczymi, to zagrożenie może się jeszcze zwiększyć – dodaje Tchórzewski.
Cienka linia
Opóźnienie inwestycji wyraźnie widać na przykładzie Siedlec, gdzie wciąż trwają prace na południowych torach stacji. Pierwotny harmonogram robót zakładał zakończenie prac w tej części stacji jeszcze we wrześniu 2014 r. i rozpoczęcie remontu torów po północnej stronie. Pomimo tak dużego poślizgu, wciąż nie wiadomo, kiedy wyremontowane tory i wybudowany peron zostaną włączone do eksploatacji, a prace budowlane przeniesione zostaną na tory od strony centrum miasta.
– Do końca roku muszą być zapłacone wszystkie faktury refundowane przez Unię Europejską. To oznacza, że z końcem listopada powinny być zakończone wszelkie procedury odbiorcze. To jest już cienka linia. Jeżeli inwestycja nie będzie w terminie zakończona, to Polska będzie musiała zwrócić nawet przedpłaty – ostrzega wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury.
Strach w oczach samorządowców
Obaw nie kryje również prezydent Siedlec Wojciech Kudelski. Jego zmartwienie ma jednak nieco inny charakter. Istnieje bowiem zagrożenie, że w związku z remontami miasto może stanąć w korkach. W niedalekim sąsiedztwie stacji znajdują się dwa wiadukty kolejowe, pod którymi przebiegają drogi łączące północną i południową część Siedlec. Harmonogram robót zakłada najpierw remont tzw. wiaduktu łukowskiego, a następnie garwolińskiego. Prezydent Siedlec obawia się jednak, że w obawie przed niedotrzymaniem terminów i utratą unijnego dofinansowania wykonawca zadecyduje o jednoczesnym remoncie wiaduktów. Byłby to gwóźdź do trumny dla kierowców, ponieważ również w tym roku miasto planuje wyremontować wiadukt drogowy nad torami, który jest jednym z czterech na terenie miasta ciągów drogowych pozwalających przedostać się na drugą stronę torów. Gdyby prace zbiegły się w czasie, trzy z czterech dróg łączących obie strony miasta byłyby w znaczącym stopniu niedostępne dla kierowców.
– Podzieliłem się uwagami, że nie widzę postępu robót, mimo łagodnej zimy. Powiedziałem, że boję się, iż wykonawca zacznie remontować wiadukty jednocześnie i sparaliżuje miasto. Zapewniono mnie, że wszystkie terminy zostaną jednak dotrzymane – wyjaśnia Wojciech Kudelski. – Obawiam się takiej sytuacji, dlatego głośno krzyczę, monituję i proszę, żeby tę sprawę poważnie traktować. Patrząc na to okiem laika nawet można stwierdzić, że w tych warunkach atmosferycznych powinny być prowadzone roboty przy wiaduktach – dodaje prezydent Siedlec.
Opóźnienia pod kontrolą?
Na przełomie stycznia i lutego rzecznik PKP PLK Maciej Dutkiewicz uspokajał, że inwestycja nie jest zagrożona. – Ten projekt zostanie zakończony i rozliczony do 2015 r. Przypominam, że monitorujemy wszystkie sprawy związane z tą inwestycją. Rozliczymy go do końca roku i skonsumujemy całe dofinansowanie unijne, które jest przeznaczone na tę inwestycję – wyjaśnia Maciej Dutkiewicz. Rzecznik PKP PLK przypomina, że wszelkie opóźnienia wykonawcy są raportowane, natomiast później będą one przedmiotem ostatecznych rozliczeń. Kary umowne w ramach kontraktu mogą sięgnąć 10% wartości kontraktu.