- Sytuacja jest coraz trudniejsza i nie mogę wykluczyć, że jutro będziemy musieli odwołać jeszcze więcej pociągów niż dziś - powiedziała dziś prezes Przewozów Regionalnych. Śląscy pracownicy Przewozów Regionalnych jeszcze długo nie otrzymają wynagrodzeń. PR nie mają pieniędzy na wypłaty, a Urząd Marszałkowski nie chce podjąć rozmów ze spółką.
Pracownicy nie otrzymali w sumie 5,5 mln złotych
Kilkadziesiąt pociągów Przewozów Regionalnych nie wyjechało dziś na tory. Przyczyną są zwolnienia chorobowe, które masowo przedstawiają maszyniści w proteście przeciw wstrzymaniu wypłaty wynagrodzeń przez pracodawcę. Zarząd spółki twierdzi, że pieniędzy na wypłaty nie ma, bo marszałek województwa zalega z 26 milionami złotych bieżących opłat.
- W sumie zalegamy pracownikom Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych ok. 5,5 mln złotych, plus prawie drugie tyle należnych z tego tytułu zobowiązań wobec ZUS. Pensji nie otrzymało 1450 osób - poinformowała prezes Małgorzata Kuczewska-Łaska.
Brak widoków na pieniądze dla pracowników
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej prezes Kuczewska-Łaska zapewniła, że zarząd zrobił Przewozów Regionalnych wszystko, by porozumieć się z marszałkiem województwa śląskiego w sprawie zaległych płatności wobec jej spółki. – Nawet dziś dwóch członków zarządu spółki pojechało do Katowic, żeby spróbować negocjować z marszałkiem Matusiewiczem – powiedziała prezes Przewozów Regionalnych.
- Sytuacja jest coraz trudniejsza i nie mogę wykluczyć, że jutro będziemy musieli odwołać jeszcze więcej pociągów niż dziś – mówiła prezes PR. Dodała, że rozumie rozgoryczenie pracowników i ma nadzieje, że pieniądze dla pracowników wkrótce się znajdą, ale może je dać tylko śląski marszałek – W naszych umowach z marszałkami jest zapis, że nie można pokrywać dopłatami z jednego województwa przewozów w innym – stwierdziła. Dlatego to właśnie w województwie śląskim przewoźnik wstrzymał wypłaty, a w pozostałych nie – Nigdy nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że ktoś się odgrywa na pracownikach ŚZPR. To dla nich bardzo trudna sytuacja - przyznała. Zapytana stwierdziła, że zarząd nie zastanawiał się, czy będzie wyciągał konsekwencje wobec pracowników, którzy nie przyszli dziś do pracy.
Wstrzymanie wpłat dla PLK groziło unieruchomieniem pociągów PR w całym kraju
Marszałek w ostatnich dniach przelał na konto spółki 10 milionów złotych na poczet wynagrodzeń dla pracowników – To dopiero pieniądze za lipiec, a mamy październik. W pierwszej kolejności musieliśmy je przelać na konto PKP PLK i PKP Energetyka – powiedziała Kuczewska-Łaska. Według niej, trudna sytuacja finansowa tych spółek groziła wymówieniem umowy Przewozom Regionalnym w trybie natychmiastowym i odwołaniem pociągów przewoźnika w całej Polsce – Nie mogliśmy sobie na to pozwolić. W tych spółkach też jest trudna sytuacja, i nie mogą dłużej kredytować długu województwa śląskiego – powiedziała Kuczewska–Łaska.
Prezes PR dodała, że śląski urząd marszałkowski, oprócz bieżących należności, wciąż nie wypłacił 28 milionów złotych należnych przewoźnikowi jeszcze za 2010 rok – W lipcu skierowaliśmy w tej sprawie pozew do sądu – powiedziała. Według danych podanych przez prezes PR bieżące zobowiązania UMWŚ wynoszą 26,3 mln złotych. Wymagalne natychmiast zobowiązania przewoźnika wobec PKP PLK i PKP Energetyka to natomiast odpowiednio 24,8 mln zł i 7 mln zł - w sumie więcej, niż jest przewoźnikowi winien marszałek.
Poszło o umowę wieloletnią z... Kolejami Śląskimi
Dlaczego marszałek nie płaci pieniędzy Przewozom Regionalnym? Według UMWŚ, nie ma do tego podstaw, ponieważ nie została zawarta umowa roczna, a strony obowiązuje tylko umowa ramowa na lata 2008-2012. – Prowadziliśmy negocjacje w sprawie umowy rocznej. Obie strony miały obowiązek podpisać ją do końca maja 2012 roku. Nie doszło do tego – przyznaje prezes PR. Według niej, po zakończeniu negocjacji urząd marszałkowski postanowił zmienić przygotowaną umowę – konkretnie skrócić czas jej obowiązywania z 31 do 9 grudnia. – Jednocześnie marszałek podpisał umowę na ten okres z Kolejami Śląskimi – dodała prezes PR.
- Obecnie marszałek ma na ten okres podpisaną umowę z oboma przewoźnikami. Marszałek próbuje wymusić na nas podpisanie aneksu skracającego umowę wieloletnią. My nie możemy się zgodzić na skrócenie umowy wieloletniej do 9 grudnia, bo byłoby to działanie na szkodę spółki- stwierdziła Kuczewska-Łaska. – Paradoksem w tej sytuacji jest to, że Koleje Śląskie bardzo nam dziś pomagają, i współpraca przedstawia się bardzo dobrze – dodała.
Muszą jeździć
Prezes Przewozów Regionalnych zapowiedziała, że marszałek Matusiewicz nie może domagać się rekompensaty za odwołane dziś pociągi – Naliczanie kar umownych byłoby możliwe na podstawie umowy rocznej, która, jak wskazał marszałek, nie została podpisana – stwierdziła. Dlaczego PR prowadzą przewozy na Górnym Śląsku bez tej umowy? – Zobowiązuje nas do tego prawo przewozowe. Zapisane są w nim obowiązki wobec pasażerów. Dlatego nie możemy odwołać pociągów – powiedziała.
Na jakiej podstawie PR domagają się pieniędzy, skoro umowa roczna nie została podpisana? Prezes Kuczewska- Łaska przytoczyła zapis umowy wieloletniej, wg którego w razie niepodpisania umowy rocznej, organizator przewozów „może przekazywać na rachunek przewoźnika dotację w formie comiesięcznych rat jako zaliczkę w wysokości określonej w umowie corocznej roku poprzedniego”. Marszałek jednak nie korzysta z tego zapisu, mimo że PR wciąż prowadzą przewozy.
Marszałek wyłudza usługi?
Jak dodała prezes to, że marszałek przelał na konto Przewozów Regionalnych 10 mln złotych wskazuje, że wbrew wczorajszym stwierdzeniom ma podstawy prawne do przelania pieniędzy na konto przewoźnika. – Nie chcę mówić, ze marszałek wyłudza usługi, ale tak to w tej chwili wygląda – powiedziała prezes należacego do samorządów przewoźnika.
- Wszystko wskazuje jednak na to, że coraz więcej naszych pracowników będzie przedstawiać zwolnienia lekarskie – i będziemy po prostu musieli odwołać kolejne połączenia – zakończyła prezes PR.