W poniedziałek, 17 grudnia z powodu alarmu bombowego nie odbyła się sesja sejmiku samorządowego. W czasie trwania sesji przyjęta miała być dymisja marszałka Adama Matusiewicza i całego zarządu województwa – informuje „Dziennik Zachodni”.
Telefony informujące o bombie odebrano w gabinecie marszałka Adama Matusiewicza. Z budynku Ewakuowano około 2 tys. osób. Alarm był fałszywy. Jak podaje „Dziennik Zachodni”, o bombie poinformowała kobieta. Została ona zatrzymana kilka godzin później. W poniedziałek telefon o bombie odebrali także pracownicy sądu okręgowego przy ul. Andrzeja w Katowicach.
- To naprawdę zadziwiający zbieg okoliczności, aby tuż przed tą właśnie sesją doszło do takiego wydarzenia. Stało się bardzo źle. Zarząd powinien zostać odwołany i natychmiast powołany nowy, w którym znaleźliby się fachowcy, a nie partyjni działacze – mówi „Dziennikowi Zachodniemu” Wojciech Szarama, szef śląskiego PiS. Przed alarmem zdążono jedynie przeczytać... list poparcia dla marszałka Matusiewicza.
Matusiewicz miał pełnić obowiązki marszałka do kolejnej sesji, czyli do 21 stycznia. PO miała przedstawić do tego czasu nazwisko następcy. Może dojść do sytuacji, w której odpowiedzialność za to, co dzieje się w województwie przejmie Tomasz Tomczykiewicz, szef regionalnej PO. Według Tomasza Słupika, politologa z Uniwersytetu Śląskiego, lider struktur partyjnych w momencie, gdy jego współpracownik nie zdaje egzaminu, musi uporządkować sytuację. Aby uzdrowić Koleje Śląskie nie wystarczą same zmiany personalne, konieczny jest także program naprawczy.
- Jutro radni będą głosować nad przyjęciem rezygnacji marszałka - powiedziała "Rynkowi Kolejowemu" Aleksandra Marzyńska, rzecznik urzędu marszałkowskiego województwa śląskiego.
Więcej