Od momentu napadu Rosjan na Ukrainę zniszczono 6300 kilometrów linii kolejowych i 41 mostów. Część napraw została już wykonana, jednak przed Ukrainą, jeśli wojna skończy się dla niej pomyślnie, mnóstwo wydatków. Oszacowała je Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Kijowe.
Wyliczenia są aktualne na 25 maja, ale od tego czasu ataki na kolejową infrastrukturę wzmogły się bardzo, o czym pisaliśmy nie raz na „Rynku Kolejowym”. Do tej daty, zdaniem naukowców z uniwersytetu, 6300 kilometrów z sieci liczącej 23000 zostało zniszczonych lub uszkodzonych. Dane został zostały zebrane od szeregu instytucji cywilnych, kolei i Ministerstwa Infrastruktury.
Oszacowano, że jeżeli Ukraina będzie chciała ponieść koszt likwidacji wszystkich strat, także na terytoriach obecnie okupowanych przez Rosję, będzie musiała ponieść wydatki rzędu 3,4 miliarda euro. Należy pamiętać, że infrastruktura kolejowa jest naprawiana już w tej chwili. Np. w niezwykle szybkim tempie naprawiono poważnie zniszczony duży most na linii z Kijowa do Irpienia i Buczy. Trwało to niecały miesiąc.
Tymczasem w naprawie torów na okupowanych terytoriach postępują także Rosjanie. Ośrodek Studiów Wschodnich, bazując na depeszach rosyjskich propagandystów, poinformował, że z zajętego Melitopola wyjechał na Krym pociąg towarowy wypełniony 500 tonami zboża. Nie jest to wiele, jednak kolaboracyjne władze zapowiedziały przygotowanie kolejnych takich transportów.
Wiadomo już, że transporty towarów z Melitopola nie będą miały łatwej drogi. Działają tam grupy partyzantów ukraińskich, którzy atakują Rosjan, niszczą infrastrukturę kolejową, a ostatnio
doprowadzili do uszkodzenia pociągu pancernego.