Według wstępnego raportu służb badających katastrofę pociągów S-Bahn Monachium w Ebenhausen-Schäftlarn maszynista składu zignorował sygnał „stój” oraz meldunek systemu PZB.
Minęły już cztery miesiące
od wypadku kolei S-Bahn w Schäftlarn. Przypomnijmy, że 14 lutego w zderzeniu dwóch pociągów na południe od Monachium
zmarła jedna osoba. a 18 zostało poważnie rannych. W obu pojazdach znajdowało się łącznie 95 osób. Kilka dni po wypadku prokuratura
wszczęła dochodzenie przeciw maszyniście jednego z pociągów.
Według wstępnego raportu służb badających zdarzenie nie doszło do niego na skutek awarii sygnału czy zakłóceń systemu zabezpieczającego. Jak informuje dziennik „Süddeutsche Zeitung”, winę ma ponosić 54-letni maszynista składu jadącego z Wolfratshausen w kierunku stolicy Bawarii. Po odjeździe ze stacji Ebenhausen-Schäftlarn maszynista zignorował sygnał „stój”. Mimo meldunku systemu PZB (który wyhamowuje skład niezależnie od działania maszynisty) ten zdecydował się celowo na kontynuowanie jazdy i nie powiadomił o tym fakcie dyżurnego ruchu.
Sygnał „stój” wyświetlił się również maszyniście składu jadącego w przeciwnym kierunku. Tutaj zastosowano się to meldunku – mimo to nie udało się uniknąć katastrofy. O 16:35 pociąg jadący w kierunku północnym uderzył z prędkością 57 km/h w stojący skład.
Według komisji badającej sprawę maszyniści coraz częściej ignorują system PZB i nie informują o tym dyżurnego ruchu – podaje Süddeutsche Zeitung. W 2014 w podobnym zdarzeniu w Mannheim rannych zostało kilkanaście osób. 23 kwietnia br. tylko cudem udało się uniknąć zderzenia pociągu towarowego z osobowym w Hanau.