Po wyprowadzce z zajezdni na Gajowej dla ponad 90 poznańskich tramwajów nie ma w nocy miejsca pod dachem, a MPK wciąż nie ma pieniędzy na budowę zajezdni na Franowie. Władze Poznania chcą ratować sytuację częścią unijnej dotacji, którą dostaliśmy na remonty torowisk. Ale Komisja Europejska może przez to odrzucić cały projekt i stracimy miliony - alarmuje "Gazeta Wyborcza".
Zajezdnia na Franowie, projektowana na 150 tramwajów ma kosztować ok. 300 mln zł. - 20 proc. kosztów, czyli ok. 60 mln zł, pokryłaby sprzedaż majątku MPK - remontującej tramwaje spółki Modertrans, terenu pętli na Budziszyńskiej i zajezdni przy ul. Madalińskiego - powiedział "Gazecie Wyborczej" Wojciech Tulibacki, prezes MPK. - Ubiegamy się również o kredyt z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który pokryłby do 50 proc. kosztów inwestycji, czyli ok. 150 mln zł. Nie ma problemu z zabezpieczeniem kredytu - stanowiłaby je długotrwała umowa MPK z miastem. Takie poręczenie nie obciążałoby budżetu miasta - zapewnia Tulibacki.
Władze miasta od kilku tygodni lobbują w Ministerstwie Infrastruktury i Ministerstwie Rozwoju regionalnego za dofinansowaniem z UE. - Zabiegamy o dotację w wysokości 20-50 proc. 50 mln zł miałoby pochodzić z okrojonego projektu "odnowa infrastruktury", czyli remontów torowisk, z których miasto zrezygnowało - dodaje Tulibacki. - Teoretycznie przeniesienie dofinansowania z torowisk na zajezdnię jest możliwe. Ale to decyzja, którą można podjąć na szczeblu ministra rozwoju regionalnego lub ministra infrastruktury. Raczej nie powinno się wprowadzać takich zmian, bo trudno później przekonać komisję, że rzeczywiście jest to zasadne - powiedział "Gazecie Wyborczej" Piotr Kaczmarski z Centrum Unijnych Projektów Transportowych.
Więcej