- W rywalizacji ogólnej na jednolitym rynku europejskim może się okazać, że zwiększone środki unijne przeznaczone na transport wcale nie trafią do takiej kolei, do takich rynków kolejowych, jak polski – powiedział w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury poseł Janusz Piechociński.
- Trzeba się cieszyć, ponieważ w skali Europy w kolejnej perspektywie będzie 20 mld euro więcej, ale jednocześnie trzeba być świadomym zagrożenia, dlatego że ze względu na sytuację budżetową kolei, wydolności finansowej PKP PLK, stanu przygotowania zadań, a także bardzo niskiego intermodalu na polskiej sieci kolejowej, może się okazać, że w rywalizacji ogólnej na jednolitym rynku europejskim zwiększone środki wcale nie trafią do takiej kolei, do takich rynków kolejowych, jak polski – zaznaczył wiceprzewodniczący Komisji Infrastruktury.
- Jeśli chodzi o liczbę zadań w ramach sieci TEN-T, to jest całkiem dobrze, ale jeśli porównamy kwoty, to widzimy, że są to małe zadania i małe projekty, a na zadania większe trzeba mieć też dużo większy wkład własny. Może się okazać, że 1 euro wydane w ogólnoeuropejskim przetargu np. na zwiększenie potencjału wyjazdowego z portów niderlandzkich, belgijskich, czy niemieckich, ma większą efektywność niż 1 euro wydane na odblokowanie kolejowe Szczecina, Gdańska, czy Gdyni i ten rachunek wcale nie musi być dla nas pozytywny – podkreślił poseł.
W rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” Janusz Piechociński zaznaczył, że jest to dodatkowy bodziec do pełnej mobilizacji i do dyskusji krajowej na temat tego, o ile trzeba zwiększyć budżety resortów infrastruktury, PKP PLK, Centrum Unijnych Projektów Transportowych, aby udawało się wygrywać na dużych projektach w tak trudnych realizacjach ogólnoeuropejskich.
- Wolumen środków, który dopłynie do polskiego rynku kolejowego, który zostanie „przerobiony”, to nie tylko kwestia poprawy infrastruktury kolejowej, lecz także „być albo nie być” rynku kolejowego, także dla dostawców surowców, materiałów, techniki, informatyki, automatyki, szyn, a także dla ludzi, którzy pracują bezpośrednio w projektowaniu i wykonawstwie – podsumował wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury.