Nowe kursy i nowe źródło dofinansowania – budżet miasta Łodzi – to kolejne owoce rozwoju Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Pasażerowie zyskają jednak na wprowadzonych w kwietniu zmianach niewiele. Cztery dodatkowe pociągi trudno bowiem uznać za realną alternatywę wobec innych form komunikacji miejskiej, roweru czy własnego samochodu.
Najważniejszą spośród kwietniowego pakietu zmian w łódzkiej komunikacji zbiorowej jest niewątpliwie włączenie do miejskiego systemu transportu publicznego Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Miejskie i podmiejskie pociągi – nie licząc ubiegłorocznego krótkiego epizodu mającego na celu promocję powstającej ŁKA – po raz pierwszy zostały w zasadzie w pełni zintegrowane taryfowo z połączeniami autobusowymi i tramwajowymi, a samorządowy przewoźnik uruchomił w porozumieniu z władzami Łodzi dodatkowe kursy. Forma współpracy magistratu z wojewódzką spółką może budzić jednak spore zdziwienie.
Zarząd Dróg i Transportu podpisał z ŁKA umowę dotyczącą wprowadzenia do rozkładu nowych połączeń i honorowania biletów w odpowiedzi na trwające w mieście duże prace remontowe. Najważniejsze z nich to te toczące się na całkowicie przebudowywanej tzw. trasie W – Z. W związku z bardzo dużą rolą tego ciągu trasę zmieniła większość linii tramwajowych i znaczna część autobusów, utrudniony jest także przejazd autem przez centrum i na duże blokowiska Widzew czy Retkinia. Nowe pociągi ŁKA mają rekompensować niedogodności. – Omiń budowę trasy W – Z pociągiem – zachęca w oficjalnych materiałach ZDiT.
Najbardziej efemeryczna linia miejska w Łodzi
Wcielenie tego zapisu w życie nie jest jednak proste. Zostawmy na boku wartą osobnych rozważań kwestię substytucyjności tras kolejowej i zamkniętej tramwajowej, założywszy tymczasem, że istnieje spora grupa potencjalnych podróżnych, którym przebieg ŁKA odpowiada. Spójrzmy jednak w rozkład jazdy. – Od 1 kwietnia w godzinach szczytu porannego, pomiędzy 6 a 9:30, oraz popołudniowego – pomiędzy 14 a 17 uruchomione zostaną 4 dodatkowe pary pociągów (8 połączeń) na trasie Łódź Żabieniec – Łódź Kaliska – Łódź Widzew – czytamy na stronie ZDiT (pis. oryg.). Innymi słowy, pasażerowie z kursujących co kilka minut linii tramwajowych mają przesiąść się do pociągu, który kursuje ledwo dwa razy rano i dwa razy popołudniu, przy czym np. ostatni w stronę Żabieńca odjeżdża już o 15:30!
Licząc razem z kursami jeżdżącymi do tej pory, ŁKA zapewnia teraz połączenie Widzew – Żabieniec osiem razy na dobę. Kursy nie są rozłożone równomiernie (np. 8:23 – 12:19 – 12:35 – 14:30), nie ma też żadnej stałej końcówki minutowej odjazdów ani żadnego logicznego uzasadnienia konkretnej godziny przyjazdu – trudno np. uznać, by pociągi obsługiwały jakiś konkretny duży zakład, zapewniając dowóz na określoną godzinę dostosowaną do pór zmian. W ramach umowy ze ZDiT na Żabieniec wydłużono jeszcze dwa pociągi z Sieradza, ale te nie kursują przez Widzew. Nie mają więc praktycznie żadnej funkcji rekompensaty za utracone połączenie tramwajowe (w przeciwnym kierunku jeden kursuje do Sieradza, drugi – na Widzew). Należy też dodać, że wszystkie nowe kursy wykonywane są jedynie w dni robocze.
Połączenie (czasem) jest, ale skąd się o nim dowiedzieć?
Jeśli nawet jednak zdarzyłoby się tak, że któremuś pasażerowi idealnie pasują godziny nielicznych odjazdów, nie jest jasne, że uda mu się w ogóle o nich dowiedzieć...Więcej na portalu Transport-Publiczny.pl