Amerykanie udowodnili, że na przystanku wyposażonym choćby w najprostszą wiatę, pasażerowie mniej irytują się czekając na autobus. Czy w ten sposób można poprawić ocenę funkcjonowania publicznego transportu, w ogóle nie poprawiając jego funkcjonowania?
Warto inwestować w wiaty przystankowe, ale paradoksalnie najlepiej robić to tam, gdzie ludzie czekają stosunkowo krótko. Z kolei rozkłady jazdy, co nie dziwi, są potrzebne przede wszystkim tam, gdzie na autobus czeka się długo. Takie wnioski można wysnuć z badań prof. Yingling Fana z University of Minnesota.
Fan i jego współpracownicy przepytali 822 osoby o to jak długo czekają na autobus. Nie chodziło mu o rzeczywisty czas oczekiwania, ale o subiektywne odczucie pasażerów, które wprost przekłada się na ocenę funkcjonowania transportu publicznego. Wywiadów dokonywał na przystankach które podzielił na trzy rodzaje – bez wiaty (tam gdzie stał tylko słup ze znakiem), częściowo osłonięte (ławka z jakimś daszkiem) i całkowicie, lub prawie całkowicie zamknięte. Wyniki są bardzo ciekawe.
Okazało się, że tam gdzie stoi przynajmniej prowizoryczna imitacja wiaty, pasażerowie mają poczucie, że czekają na autobus krócej, niż tam gdzie wiaty nie ma. Czasem nawet krócej, niż czekali w rzeczywistości. Na nieosłoniętym przystanku czekający pięć minut, średnio stwierdzali, że czekają ok. sześć minut. Z kolei średnia odpowiedzi dla czekających na zadaszonym przystanku (niezależnie od tego czy był to prosty daszek, czy porządny przystanek) to 3,2 minuty. Co ciekawe różnice znikają gdy rzeczywisty czas oczekiwania zaczyna przekraczać 10 minut.
To zresztą nie wszystko. Na przystankach z rozkładem jazdy pasażerom czekającym na autobus krótko, wydawało się, ze czekają dłużej niż w rzeczywistości. Ale jeśli oczekiwanie się przedłużało, byli skłonni zaniżać ten czas. Czekający 10 minut średnio twierdzili że czekali ok. 8,5 minuty.
Więcej na portalu Transport-publiczny.pl