Brak dyżurnych ruchu zatrzymał pociągi w Holandii

W ubiegłym tygodniu w Holandii odwołano setki pociągów. Na posterunkach ruchu w Utrechcie, który jest najważniejszym węzłem kolejowym kraju, zabrakło pracowników, którzy mogliby przejąć nadzór nad ruchem kolejowym. Od miesięcy wiadomo było, że dyżurnych jest za mało, jednak braki kadrowe udało się dotąd łatać. Brak rezerwy, terminy urlopów wypoczynkowych i zgłoszone choroby sprawiły, że zarządca infrastruktury, którym w Niderlandach jest ProRail, został postawiony w sytuacji bez wyjścia.

29 lipca późnym wieczorem całkowicie wstrzymano ruch pociągów między Amsterdamem a Amersfoort, a przerwa w ruchu trwała całą kolejną dobę. Tak samo było na bardzo ważnej trasie Utrecht – Arnhem (element magistrali Holandia – Niemcy), Ede – Wageningen – Barneveld Zuid i Utrecht Central – Rhenen, choć dla tych tras udało się skompletować załogę i uruchomiono pociągi 30 lipca po godzinie 7. W miejsce pociągów kursowały autobusy. Z uwagi na zwykle dużą frekwencje na wspomnianych trasach, było to niełatwe i kosztowne zadanie logistyczne.

ProRail łatał dziury kadrowe zatrudniając czasowo emerytowanych już pracowników, delegował też do pracy w Utrechcie, po przeszkoleniu, pracowników z południa kraju, gdzie problemy z niedoborem załogi są nieco mniejsze.

Jak informuje portal treinreiziger.nl w ubiegłym roku zainteresowanie pracą w ProRail wyraziło 5000 osób, jednak wiele osób zrezygnowało przed i w trakcie naboru. Szkolenie na stanowisko dyżurnego zakończyło ostatecznie i podjęło pracę... 70 osób. Do normalnego nadzoru nad liniami brakuje ich wciąż około 60. Co gorsza, wstrzymania ruchu mogą trwać do października, a problem z zatrudnieniem nie zostanie rozwiązany przed 2023 rokiem, z uwagi na odejścia z firmy i długotrwały proces szkolenia nowej załogi.

W ubiegłym tygodniu, z pracy zrezygnował szef dyżurnych ruchu w ProRail Roel Salden. Związku zawodowy CNV napisał, że przyczyną odejścia Saldena było „rosnące niezadowolenie z obciążenia pracą i sposobem prowadzenia organizacji”.