Wieloletnia umowa na utrzymanie infrastruktury pomiędzy ministerstwem a PKP PLK ma przede wszystkim poprawić jakość przewozów na liniach o znaczeniu regionalnym i lokalnym, gdzie obecnie przeważają dozwolone prędkości do 60 i 70 km/h. – To nie jest żadna konkurencja dla transportu samochodowego. Tę prędkość będziemy podnosić do 120 km/h – zapowiedział prezes PLK Ireneusz Merchel.
Jak poinformował członek zarządu PKP PLK ds. utrzymania, Antoni Jasiński, efektami
przyjętego w styczniu wieloletniego programu utrzymaniowego o wartości 24 miliardów złotych mają być: poprawa bezpieczeństwa, podniesienie prędkości pociągów oraz zwiększenie dopuszczalnych nacisków na oś. Jak podał, aż o 53 procent ma wzrosnąć długość linii o dopuszczalnej prędkości pociągów pasażerskich co najmniej 120 km/h, a o 41% – liczba linia o dopuszczonym nacisku 22,1 tony na oś.
W rzeczywistości jednak będą to sumaryczne efekty zarówno realizacji umowy utrzymaniowej, jak i inwestycji z
Krajowego Programu Kolejowego. – Te programy są komplementarne. Dopiero inwestycje w połączeniu z właściwym utrzymaniem dadzą trwały efekt – uzasadnia to Jasiński. I dodaje, że odpowiednie standardy spełnia obecnie tylko 83,6% linii kolejowych na sieci PLK, a dzięki realizacji umowy wieloletniej będzie to już 88% linii.
Rewolucja na szlakach regionalnych
Jak dodaje prezes PLK Ireneusz Merchel, Krajowy Program Kolejowy dotyczy głównie linii magistralnych. Program utrzymaniowy ma z kolei poprawić jakość przewozów na liniach o znaczeniu regionalnym i lokalnym, gdzie obecnie przeważają dozwolone prędkości do 60 i 70 km/h. – To nie jest żadna konkurencja dla transportu samochodowego. Tę prędkość będziemy podnosić do 120 km/h – zapowiedział.
Dodatkowym efektem programu ma być wydłużenie okresów międzyinwestycyjnych. W zależności od zastosowanej technologii, linia kolejowa po modernizacji powinna funkcjonować przez od 30 do 50 lat – ale tylko przy właściwym utrzymaniu. To ma właśnie zapewnić program utrzymaniowy, którego najbardziej ogólnym zdefiniowanym celem jest zwiększenie udziału transportu kolejowego w przewozach osób i towarów w Polsce.
– O sukcesie Programu wieloletniego zdecyduje sposób jego wdrożenia. Program będzie bowiem realizowany poprzez umowy zawierane między ministrem i zarządcami infrastruktury –
komentował przyjęcie programu Jakub Majewski z Fundacji ProKolej. Prezes Grupy KZN Bieżanów Rafał Leszczyński uważa z kolei, że
program jest za mało konkretny. Bardzo ciekawy będzie los najbardziej zaniedbanych linii, dla których nawet
nie jest opracowywany rozkład jazdy pociągów.
Co na rynku? Nie wiadomo
Jak powiedział Antoni Jasiński, wykonanie programu utrzymaniowego będzie opierać się na trzech filarach: własnych pracach PLK, robotach wykonywanych przez
cztery spółki utrzymaniowe należące do zarządcy infrastruktury oraz na zlecaniu robót w formie przetargów. PLK nie podaje jednak, jaki będzie procentowy udział kontraktów zlecanych na rynku. – Mamy bardzo dobre spółki utrzymaniowe o potencjale wykonawczym na poziomie 200–400 mln złotych rocznie i w ciągu najbliższych dwóch lat planujemy wykonywać prace za ich pomocą oraz własnymi zasobami – stwierdził Jasiński.
Jak uzupełnił prezes Merchel, część robót – także zewnętrznych – na najbliższy okres jest już zakontraktowana, i część z nich, np. wszystkim utrzymanie sieci trakcyjnej, to roboty zewnętrzne. Początkowa roczna wartość kontraktu utrzymaniowego – 3,2 mld złotych – odpowiada kwocie, którą PLK wydała na utrzymanie linii w ubiegłym roku. – 70–80 procent to jednak koszty stałe, takie jak diagnostyka. Utrzymanie dróg kolejowych wyniosło 900 mln złotych – podał Merchel.
W kolejnych latach wydatki będą rosnąć, aż do 5 miliardów złotych. Wtedy należy się spodziewać większych zamówień na rynku, tym bardziej, że spółki z grupy PLK startują też w przetargach na roboty inwestycyjne. Jednocześnie zarządca infrastruktury realizuje inwestycje w maszyny zarówno dla swojej wewnętrznej jednostki Zakład Maszyn Torowych (IM Kraków), jak i dla swoich spółek.