Kontrolerzy ochrony środowiska zajmą się happeningiem Marka Czerlika z Tuchomia, który w maju tego roku oczyścił torowisko na nieczynnej linii Bytów - Korzybie, a następnie przejechał po niej drezyną - donosi "Dziennik Bałtycki". Czelik chciał promować przywrócenie ruchu kolejowego na linii.
- Gdyby to zrobił wójt, to kara byłaby nieunikniona, a ten facet w blasku fleszy wycina drzewa bez żadnych pozwoleń robiąc poklask środowiskowy - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" Wacław Kozłowski, wójt Kołczygłów, który zgłosił tę sprawę.
- Śmiem podejrzewać, że samorządowcom z gmin Kołczygłowy, Borzytuchom i Trzebielino, którzy chcą przejąć linię, by rzekomo stworzyć tam ścieżkę rowerową, bardziej zależy na pozyskaniu złomu poprzez rozebranie szyn - odpowiada Czerlik. - Ja czyszcząc tę linię niczego złego nie zrobiłem, a już z pewnością nie ścinałem drzew. To były samosiejki - powiedział w "Dzienniku Bałtyckim".
- Pozwolenie w tej sprawie powinien wydać wójt Borzytuchomia. Jeśli go nie było, to sprawcę czekają poważne konsekwencje, a ich wyegzekwowanie jest obowiązkiem wójta - mówi Małgorzata Zielonka, p.o. naczelnika wydziału ochrony środowiska w bytowskim starostwie. Jeśli do wycinki doszło na terenie obszaru Natura 2000, to sankcje mogą być jeszcze gorsze.
Więcej