„Gazeta Wyborcza” pisze o kuriozalnej polityce PKP SA w stosunku do dworca Wrocław Psie Pole. Obiekt, mimo iż został wyremontowany w 2009 roku, pozostaje zamknięty dla pasażerów. Dlaczego? – Zeszłej zimy wpuściliśmy podróżnych i były dewastacje – tłumaczy dziennikowi Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy dolnośląskiego oddziały PKP SA.
„Gazeta” pisze, że otwarcie dworca Wrocław Psie Pole po remoncie w 2009 r. było obchodzone z pompą, a dzisiaj PKP SA już zmieniło zdanie na ten temat. – To nie był remont, a tylko drobny lifting – stwierdził w rozmowie z „Gazetą” Bartłomiej Sarna, rzecznik PKP we Wrocławiu.
Dziennik wyjaśnia, że takie słowa PKP SA nie są zaskoczeniem, ponieważ inwestycja w ten wrocławski dworzec okazała się zupełnie zbędna. Do tej pory zarządca obiektu zgodził się zaledwie raz otworzyć budynek dla podróżnych zeszłej zimy. W tym roku jednak podróżni nie mieli takiego luksusu, mimo w okresie ostatnich 12 miesięcy władze PKP SA ogłosiły rewolucję w podejściu do pasażera kolei, który, przynajmniej w tej retoryce, awansował nawet do miana „klienta”…
Dlaczego pasażerowie korzystający ze stacji Wrocław Psie Pole nie zasłużyli sobie na to miano? – Nie otworzymy dworca, bo obawiamy się dewastacji – wyjaśnia „Gazecie” Bartłomiej Sarna. – Rok temu budynek był otwarty dla podróżnych w miesiącach zimowych. W tym czasie doszło do wielu dewastacji, w związku z tym teraz obiekt jest zamknięty – dodaje.
Więcej