Eksperci komunikacyjni są zgodni: rezygnacja z biletów jednorazowych to dobry pomysł. To konsekwencja promowania układu przesiadkowego. – Czemu tak późno? – zastanawia się Jan Jakiel, prezes SISKOM-u.
Propozycje Ratusza zakładają m.in. likwidację biletów jednorazowych i zastąpienie ich 75-minutowymi. Pomysł ten ma wielu zwolenników. – „TAK” dla likwidacji biletów jednorazowych. Istotą transportu publicznego w dużych miastach powinna być zacieśniona integracja pomiędzy różnymi środkami transportu. A postawienie na bilety czasowe jest stymulowaniem popytu na podróżowanie komunikacją publiczną, która staje się atrakcyjna dzięki temu, że pasażer otrzymuje prawo do przesiadek bez konieczności kupowania nowych biletów – pisał na „Rynku Kolejowym” Paweł Rydzyński.
Wtórował mu dr Michał Wolański z Katedry Transportu SGH w Warszawie. – Bilet bezprzesiadkowy jest pewnym reliktem, na Zachodzie praktycznie nie występuje – mówi dr Michał Wolański. Jak dodaje, nie ma żadnego uzasadnienia, żeby pasażer jadący bezpośrednio z Ursusa na Targówek mógł kupować jeden bilet, a już podróżny, który musi przesiąść się na krótszej trasie z Ursusa na Wolę, miał płacić więcej.
W podobnym tonie na temat likwidacji biletów jednorazowych wypowiada się Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM. – Czemu tak późno? System transportowy od dawna wymaga przesiadek. Logicznym rozwiązaniem jest wprowadzenie biletów czasowych. Pozawalają one na elastyczne przesiadanie się bez konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów – mówi Jan Jakiel ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM. Jak podkreśla, w wielu miastach zachodnich cena biletu jest uzależniona od pokonanej odległości. Przykładowo w Londynie czy Paryżu funkcjonują już systemy strefowe. – Im dalej jedziesz, tym więcej płacisz – mówi Jakiel.
Z taryfy mają zostać wycofane także bilety 40- i 60-minutowe. Jan Jakiel zgłasza zastawia się, czy rozstrzał pomiędzy biletem 20-minutowy a 75-minutowym nie będzie zbyt duży. – Mam wrażenie, że brakuje biletu pośredniego – 45-minutowego – mówi Jakiel.