PKP Intercity trochę bardziej punktualne. Dalsza poprawa wymaga czasu

Punktualność pociągów PKP Intercity systematycznie spadała właściwie od początku 2015 roku. We wcześniejszych latach, poza jednostkowymi przypadkami, przewoźnik nie notował mniej niż 80 proc. punktualności pociągów na przybyciu (średnia kwartalna). Od początku 2016 roku poziom ten nie został osiągnięty ani razu. Szerzej o tej sytuacji oraz o jej przyczynach i konsekwencjach pisaliśmy tutaj.

Ministerstwo Infrastruktury przez długi okres nie reagowało na spadającą punktualność. Działania naprawcze zapowiedziano dopiero w połowie 2018 roku. Nie może zatem dziwić, że w III kwartale ubiegłego roku punktualność znów spadła i osiągnęła kolejny negatywny rekord tej dekady - do 66,8%. Opublikowane wczoraj dane za IV kwartał przyniosły długo oczekiwaną poprawę - punktualność wyniosła 72,53%. Więcej niż poprzednio i lepiej niż rok wcześniej, ale choćby do 80 proc. wciąż bardzo daleko.

PKP IC: Dobry kierunek zmian

O komentarz do wyników poprosiliśmy PKP Intercity. Rzeczniczka przewoźnika Agnieszka Serbeńska zauważa, że wskaźnik punktualności na poziomie 72,5%, oznacza wzrost o niemal 6 pp w stosunku do trzeciego kwartału ubiegłego roku, jak również poprawę do ostatniego kwartału 2017 roku (wzrost o ok. 3,5 pp). - Co więcej, statystyki punktualności poprawiły się w każdym miesiącu ostatniego kwartału 2018 r. w stosunku do tych samych miesięcy w 2017 roku - zauważa. Jak dodaje, wstępne wskaźniki punktualności za styczeń (punktualność na przybyciu ok. 73,4%) wskazują na poprawę w stosunku do stycznia ubiegłego roku (72,8%), jak również stycznia 2017 roku (67,6%).  - Wyniki te mogą świadczyć o dobrym kierunku wprowadzanych zmian - uważa przedstawicielka przewoźnika.

Poprosiliśmy też przewoźnika o wskazanie najważniejszych działań, podjętych w celu poprawy punktualności. - Zdecydowaliśmy się na optymalizację tras pociągów, tak aby zminimalizować ryzyko kumulacji opóźnień w wyniku przejazdu przez lokalizacje, w których aktualnie trwają prace modernizacyjne. Jednostkowo pociąg poprowadzony jest w miarę możliwości jak najmniejszą liczbą tras, które są aktualnie modernizowane. Przy jednoczesnym odpowiednim skomunikowaniu pociągów minimalizujemy ryzyko opóźnień, zapewniając jednocześnie dogodne połączenia dla wszystkich lokalizacji - informuje rzeczniczka.

Do tego przewoźnik zmniejszył liczbę pociągów wielogrupowych, wprowadzając np. nowe połączenia lub je dzieląc, tak aby zapobiec kumulacji ewentualnych opóźnień, - Na podstawie bieżących danych dotyczących liczby pasażerów korzystających z poszczególnych połączeń dopasowaliśmy długości i rodzaje składów zapewniających dane połączenia, tak aby zoptymalizować ich długość i wykorzystanie taboru, co powinno pozytywnie wpłynąć na wszelkie opóźnienia związane z lokowaniem podróżnych - dodaje.

Kolejnym elementem była dostosowanie wraz z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi czasu potrzebnego na prace manewrowe oraz obrót pociągu, jak również zmieniono rodzaj lokomotyw obsługujących niektóre połączenia, tak aby były one bardziej dopasowane do warunków panujących na konkretnych trasach. 

Za wcześnie, by mówić o efektach

- Jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o efektach wprowadzanych przez PKP Intercity zmian, ponieważ skuteczne ich zafunkcjonowanie wymaga czasu. Widać już jednak wyraźnie, że punktualność pociągów w ostatnim kwartale 2018 roku poprawiła się - mówi Agnieszka Serbeńska. Zaznacza też, że charakter przewozów świadczonych przez PKP Intercity zwiększa ryzyko ewentualnych opóźnień. 

Niestety, przewoźnik nie wskazał założonego wskaźnika punktualności ani terminu, w którym planuje ją osiągnąć.