Największy przewoźnik dalekobieżny w kraju przekonuje, że przewozi swoich pasażerów na duże odległości i musi zapewnić im możliwie najlepsze godziny kursów oraz najkrótsze czasy przejazdów. Zasadny jest więc priorytet dla pociągów łączących różne województwa na etapie konstrukcji rozkładów jazdy – twierdził na Uniwersytecie Łódzkim Jarosław Oniszczuk.
Niedawno
Łódzka Kolej Aglomeracyjna zaproponowała zmiany w priorytetyzacji różnych rodzajów pociągów podczas konstrukcji rozkładu jazdy. Przewoźnik twierdzi bowiem, że specyfika jego działalności wymaga dowozu do miejsc pracy czy nauki na ściśle określone godziny, a wyznaczanie rozkładu jazdy kursów dalekobieżnych przed regionalnymi sprawia, że te ostatnie bywają niedostosowane do lokalnych potrzeb. Zdarza się też, że przewoźnik nie otrzymuje w ogóle dostępu do infrastruktury w pewnej części doby – np. podczas remontów ograniczających przepustowość.
Ważna nie tylko liczba podróżnych, ale i praca przewozowaZe stanowiskiem tym
zgadza się Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego, który wstępnie zapowiedział dążenia do zmian prawnych w tym zakresie. Na propozycję tę odpowiedział niedawno w Łodzi również członek zarządu PKP Intercity Jarosław Oniszczuk. Co oczywiste w kontekście rodzaju działalności obu spółek, wyraził on zdanie zdecydowanie odmienne od zaprezentowanego przez ŁKA (i łódzkiego organizatora przewozów).
Wskazywał on, że jeśli brać pod uwagę pracę przewozową wyrażoną w pasażerokilometrach, a nie liczbę osób w pociągach, to PKP Intercity pełni najistotniejszą rolę w systemie kolejowym w Polsce z udziałem na poziomie 49 proc. całego rynku. – My przewozimy przede wszystkim między województwami, między miejscami odległymi o 300 czy 500 km. Czy uruchamiając pociągi dalekobieżne, mamy się zatrzymać przed dużą aglomeracją i poczekać, aż [spółki regionalne] rozwiozą swoich pasażerów? – pytał.
Ścisły podział na kategorie to anachronizm? – Wystarczyłoby, by [PKP Intercity] wjeżdżało do miast o określonych [innych niż kluczowe dla przewoźników regionalnych] końcówkach minutowych – odpowiedziała mu Elżbieta Nowak z Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. – My chcemy dojechać jak najszybciej – podkreślił jednak Jarosław Oniszczuk. Dodał, że jego spółka nie konstruuje bezpośrednio rozkładów jazdy. – My organizujemy przewozy dalekobieżne tak, żeby pociągi przyjeżdżały w jak najlepszych godzinach – przekonywał. – Poza tym zabieramy również tych, którzy dojeżdżają bliżej – stwierdził.
– Kolej, jak spojrzymy na całą Europę, generalnie prowadzi walkę z anachronizmem. Chodzi o znalezienie pewnej równowagi pomiędzy dwoma segmentami: regionalnym i dalekobieżnym – komentował dr Michał Beim z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Przepisy dotyczące uprzywilejowania kolei dalekobieżnych względem regionalnych na świecie ewoluują. W Niemczech jest tak, że wszystkie pociągi jadące dalej niż 50 km są traktowane jako dalekobieżne. Nierzadko się zdarza, że jadący z 10-minutowym opóźnieniem ICE zjeżdża na tor boczny, by przepuścić pociąg niższej kategorii, który jedzie punktualnie – zauważył.