Wygląda na to, że da się zrobić coś więcej, niż przeprosić za klimat. Wczoraj wieczorem PKP Intercity po pasażerów pociągu TLK Żuławy, który utknął 25 kilometrów przed Olsztynem, wysłało 20 taksówek. Decyzja zajęła wprawdzie godzinę, ale pasażerowie i tak bardzo zyskali - pusty pociąg dojechał do stacji z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem.
O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza". W niedzielę około godz. 22 pociąg "Żuławy" stanął w polu kilkanaście kilometrów przed stacją docelową. Powodem była awaria sieci trakcyjnej. "Po godzinie dostaliśmy informację od konduktora, że jedzie po nas transport zastępczy" - informował "GW" jeden z pasażerów. - Jakież było zaskoczenie czekających w pociągu, gdy okazało się, że kolejarze na pomoc wysłali... ponad 20 taksówek, które zabrały pasażerów do Olsztyna - pisała gazeta.
- Wczorajszego wieczora pomiędzy Gamerkami Wielkimi a Gutkowem doszło do obniżenia sieci trakcyjnej, w którą wjechał TLK Żuławy. Sytuacja wymagała naprawy sieci, więc zespół dyżurujący tej nocy pod jął decyzję o zapewnieniu pasażerom komunikacji zastępczej. Żaden z przewoźników z jakimi się kontaktowano nie wyraził zainteresowania wykonaniem usługi więc zdecydowano o wynajęciu lokalnej korporacji taksówkowej - opowiada Beata Czemerajda z biura prasowego PKP Intercity. W sumie pusty już skład dotarł do Olsztyna z 158 minutowym opóźnieniem.
Jak mówi Czemerajda, decyzja podjęta została przez dyżurujący zespół PKP IC z północnego zakładu. - W każdej sytuacji tego typu podejmowane są decyzje, których celem jest zminimalizowanie niedogodności pasażerów. Nie zawsze jednak wszystkie rozwiązania mogą zostać zastosowane. Podczas wczorajszej awarii zapadła decyzja o uruchomieniu autobusowej komunikacji zastępczej, jednak nie udało się pozyskać do realizacji tego zlecenia przewoźnika autobusowego. Stąd decyzja o wykorzystaniu kolejnej możliwości - mówi przedstawicielka przewoźnika.
Dlaczego takich decyzji nie podejmowano w zeszłym tygodniu? Czy od teraz będzie to stała praktyka przewoźnika podczas dużej awarii? - Każda taka sytuacja jest inna i należy rozpatrywać ją indywidualnie. Nie ma tu znaczenia forma rozwiązania ale samo rozwiązanie – przewiezienie grupy do Olsztyna - twierdzi Czemerajda. Trudno jednak nie zauważyć, że takie działanie ma miejsce po medialnej nagonce na kolej i wicepremier Elżbietę Bieńkowską.
Ile kosztowała cała operacja? PKP Intercity informuje, że było tańsze niż podstawienie lokomotywy spalinowej. - Niestety nie możemy podać kosztów, przy czym należy pamiętać, że w każdym rocznym budżecie zabezpieczamy środki na realizację działań awaryjnych - ucina Czemerajda.