Na swoim blogu polityk PSL, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, przedstawia motywy jakimi kierował się podejmując decyzję o starcie w wyborach do europarlamentu. Odsłania także kulisy mechanizmów, których wynikiem były ministerialne decyzje personalne podjęte po ostatnich wyborach.
Nie planowałem startu w wyborach europejskich 2009 roku. Tak samo w 2004 odmówiłem startu (co wypominano mi przez lata). Efekt – na czele listy w okręgu stołecznym był wspaniały, ale nie rozpoznawalny kandydat (wybitny lekarz z profesorskim tytułem i wielkimi zasługami, ceniony międzynarodowy ekspert). W konsekwencji nie zdobyliśmy 5. mandatu. Dla przypomnienia, ordynacja wyborcza do Europarlamentu opiera się o następujące zasady: mandaty dzieli się na szczeblu ogólnopolskim między komitety, które przekroczyły 5%, przypisana liczba mandatów do komitetów jest dzielona w kolejności bezwzględnej liczby głosów uzyskanych w okręgu, co oznacza, że decydująca jest liczba wyborców w okręgu i wysokość frekwencji w każdym z nich. Czyli jeszcze przed wyborami łatwo ustalić dla poszczególnych komitetów okręgi, których startujący mają szansę na mandat (to jest właśnie powód kłótni nie tylko na lewicy, bo nikt nie chce startować w okręgu, w którym szanse na mandat są tylko teoretyczne). Efektem mojej odmowy z 2004 roku był więc brak 5. mandatu i to, że wśród europarlamentarzystów mijającej kadencji zabrakło mojego Przyjaciela i wybitnego znawcy spraw europejskich posła Andrzeja Grzyba… Oczywiście gdyby w innych okręgach też były lepsze listy czy więcej rzetelnej wyborczej pracy, to Andrzej też byłby europosłem… Ale nie zwalam na innych… moja decyzja przyniosła takie gorzkie dla PSL owoce…
- Moją pasja jest infrastruktura, gospodarka i procesy inwestycyjne i to właśnie z tych powodów w tej kadencji jestem też członkiem sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej, choć oznacza to dramatyczny wzrost zajęć (wystarczy porównać okres listopad 2007 - styczeń 2009) i częstotliwość prac: Komisja Infrastruktury jest najaktywniejsza sejmową komisją, a ds. UE ustępuje jeszcze tylko Komisji Budżetu i Finansów. Wybór komisji ds. UE jest prostą pochodną faktu, że ponad 50% decyzji, które dotyczą polskiej infrastruktury od 1 maja 2004 podejmowana jest Komisji europejskiej i tamtejszym Parlamencie...
- Po wyborach 2007 roku na etapie tworzenia Rządu Donalda Tuska nie aprobowałem stanowiska Waldemara Pawlaka, aby obok Resortu Gospodarki i Rolnictwa PSL wzięło odpowiedzialność za Pracę i Politykę Społeczną. Nie podzielałem opinii Pawlaka o tym, że polska gospodarka nie ma problemów strukturalnych i wystarczą uproszczenia w obszarze szeroko pojmowanej regulacji plus dobra koniunktura europejska, co gwarantuje spadek bezrobocia. Już wówczas na podstawie sygnałów dochodzących z transportu (transport pierwszy sygnalizuje nadchodzące spowolnienie, a przypominam, w okresie kiedy byłem poza Sejmem, pracowałem w zespole opracowującym Masterplan dla polskiego rynku kolejowego) mówiłem o tym, że za Resort Pracy i Polityki Społecznej przyjdzie nam polityczne zapłacić dużą cenę. Cały PSL oczekiwał, że walczyć będziemy o Resort Ochrony i Środowiska lub Infrastruktury ze zrozumiałych względów. Jesteśmy samorządową potęgą, a naszym samorządom potrzebne są sprawne te Resorty, bowiem dysponują one konkretnymi narzędziami wsparcia samorządowych inwestycji. Niektórzy wtedy złośliwie komentowali, że chodziło o to by mnie wyeliminować w personalnym rozdaniu.
Nie. Zaprzeczam tym plotkom. Pawlak wychodził wtedy z innych przesłanek .
Zakładał, że gospodarka przy pewnym 5-6% PKB roczne tworzyć będzie nowe miejsca pracy i problemem będzie niedostatek siły roboczej, a nie jej nadmiar, a w Infrastrukturze i Ochronie Środowiska sukces nie będzie tak czytelny i związany i komplementarny z Jego Gospodarką.
Czyli będzie pełny sukces Pawlaka lidera skutecznej polityki gospodarczej…
Ja widziałem zagrożenia, On nie, i delikatnie mówiąc ochłodziły się na tle tego merytoryczno-politycznego wyboru nasze więzi….
- Na etapie tworzenia Rządu Tuska otrzymałem propozycję objęcia funkcji sekretarza stanu w Resorcie Infrastruktury. Przedstawiłem moją wizję funkcjonowania resortu, projekty reorganizacji, decentralizacji GDDKiA i PKP PLK w zakresie przygotowań i realizacji inwestycji, nowe mechanizmy finansowania etc… Odebrano te propozycje jako nadmierne moje oczekiwania, wręcz stwierdzono, że w procesach inwestycyjnych chcę większej realnej władzy niż ma wicepremier (ze smutkiem więc piszę, że niestety wyszło na moim). Odpowiedziałem, że nie chcę mówić o budowie dróg czy kolei tylko je zrobić… Przypominam, że mój pakiet projektów ustawowych wspierających procesy inwestycyjne przygotowany jeszcze w I połowie 2006 roku został de facto wprowadzony do Sejmu dopiero w I połowie 2008 roku.
Jak widzicie więc, nie interesują mnie funkcje dla samych funkcji i samochodu służbowego.
Od listopada 2007 naprawdę bardzo ciężko pracuję w Sejmie (zobaczcie stenogramy z posiedzeń SKI i ds. UE) i staram się aby prawo stanowione było dobrze. Często rozgrzany brakiem rzetelnych rozwiązań czy uciekania od odpowiedzialności także publicznie mocno krytykuję koalicję, rząd, czy swoich ludzi z PSL nie tylko na rządowych stołkach. Np. "Pawlak o Piechocińskim jest wyjątkowo krytycznym" , Paradowska: „Piechociński ma zawsze własne zdanie".
- W 1996 roku na kongresie PSL walcząc z Pawlakiem i Jagielińskim o przywództwo zapowiedziałem przekształcenie PSL w nowoczesna europejską Partię Ludową. Dopóki będzie gorzej czy lepiej realizowana ta wizja strategiczna, znajduję sens działalności politycznej kiedy stwierdzę, że niestety dla większości z moich Kolegów ta droga jest zła (bowiem nie chce im się więcej uczyć i pracować nie tylko w samej polityce, ale obok polityki partyjnej) wycofam się z polityki i nie będę tracił na nią czasu ….
Mówiąc wprost - nie interesuje mnie PSL na 5-7% dla kilku ciągle tych samych polityków w wiejskich okręgach. Interesuje mnie PSL z czytelną ofertą nie tylko dla wsi i rolników, ale też dla miast i gospodarki.
Chcę nowoczesnej silnie opartej i zakorzenionej w polskiej tradycji Centrowej Formacji Chrześcijańsko Społecznej - aby jednak było to możliwe, PSL musi przejść kolejne wyzwanie wyborcze w szczególnie trudnych warunków wyborów europejskich i utrzymać się w politycznej pierwszej lidze.
W nadchodzące wybory wchodzimy jako partia współrządząca Polską w warunkach znacznego pogorszenia sytuacji społeczno gospodarczej. Co miesiąc (a to już przesądzone) do wyborów powiększać się będzie bezrobocie i rosnąć zaniepokojenie i wręcz frustracja. Pamiętajcie też o tym, że w wyborach europejskich mamy do czynienia z istotną różnicą w mobilności wyborczej na styku miasto - wieś. Mówiąc wprost, PSL musi się liczyć z tym, że frekwencja w środowiskach Kraju za Wielkim Miastem będzie rażąco niższa niż w dużych ośrodkach.
W tej sytuacji nie mogłem uchylić się od współodpowiedzialności za wynik Polskiego Stronnictwa Ludowego. Start na jedynce w Warszawie to także wielka odpowiedzialność za sposób prezentowania programu na Polskę w Europie. Co zrozumiałe w tych wyborach starcie Jedynek w Warszawie będzie miało wielki wymiar medialny i koncentrować znaczną część debaty politycznej nie tylko na czas kampanii.
Ze zrozumiałych względów w obecnej sytuacji gospodarczej, znaczną część tej debaty zajmie kryzys i pomysły na jego ograniczenie. W tym obszarze (mam nadzieję, że to już dostrzegliście) wyróżniam się na tle politycznej konkurencji przedstawiając nie tylko zaklęcia czy oskarżenia pod adresem innych, ale przemyślane i skrojone na nasze możliwości budżetowe praktyczne rozwiązania...
Nie planowałem startu w wyborach europejskich 2009 roku...
Ale postawiłem się do dyspozycji Stronnictwa choć dla mnie i dla mojej Rodziny to trudna decyzja...