- W branży kolejowej dochodzi do sytuacji, w której firmy z gorszą ofertą nie decydują się na oprotestowanie wyników przetargów, licząc na współpracę z ich zwycięzcą - mówi "Gazecie Prawnej" poseł Janusz Piechociński.
Zdaniem posła, zamówienia publiczne ratują branżę budowlaną w czasie kryzysu. Ich zakres jest jednak zdecydowanie niezadowalający. Stąd też te firmy, których oferta nie wygrała w danym przetargu, nie składają odwołania z nadzieją na uzyskanie umowy na podwykonawstwo. - To pokazuje, że firmy bliskie są wykrwawienia - podkreśla Piechociński w rozmowie z "GP".
Poseł zwraca także uwagę na sytuację PKP PLK, które miały w 2009 r. przeznaczyć na nowe tory 3,8 mld zł, ale zaległości przewoźników z tytułu użytkowania infrastruktury wzrosły do maja do wysokości 500 mln zł. - To oznacza, że spółce zaczyna brakować pieniędzy na prowadzenie inwestycji. To stawia pod znakiem zapytania realizację tegorocznego budżetu - mówi "Gazecie Prawnej" Janusz Piechociński.