– Każdy próbuje znaleźć się w danej sytuacji i robić sobie publicity tak, jak potrafi najlepiej – powiedział dziś w radiu "TOK FM" Sławomir Nowak, minister transportu, odnosząc się do pytania o krytykę decyzji dotyczącej przesunięcia do 2030 r. realizacji budowy KDP w Polsce przez posłów jego własnej partii - Platformy Obywatelskiej.
– Ja tutaj nie mam pretensji, ani nie uważam, żeby to było złej woli. Myślę, że jest trochę nieporozumień w tym w względzie – powiedział minister transportu. Dodał, że "przeżyje to jakoś". – Ja jestem gotów do rozmowy i tłumaczenia pewnych decyzji. Rozmawiałem i z panią prezydent Łodzi, i z prezydentem Wrocławia i Prezydentem Poznania, rozmawiałem z marszałkami tych województw. Będę na początku stycznia widział się ze wszystkimi marszałkami województw na konwencie marszałków na Podkarpaciu – ujawnił Sławomir Nowak.
– Chcę uspokoić Łódź, Poznań i Wrocław. Po pierwsze, to nie jest rezygnacja z kolei dużych prędkości w ogóle. To jest przesunięcie tego projektu w realizacji z perspektywy 2020 roku, w okolice 2030 roku. I jestem gotów bronić tej decyzji, dlatego że uważam, iż jest ona ekonomicznie uzasadniona. Dzisiaj dokończymy studium wykonalności, które jest prowadzone. Na koniec przyszłego roku będzie ono gotowe. Będziemy mieli wytyczony szlak, po który koleje dużych prędkości mogłyby w Polsce przebiegać, czyli ten słynny Igrek – powiedział minister.
Odniósł się także do pomysłu zgłoszonego przez przedstawicieli powołanego niedawno do życia Łódzkiego Zespołu Parlamentarnego, aby budowę linii Igrek sfinansować ze środków tworzonego właśnie unijnego funduszu CEF (Connecting Europe Facility).
– Po drugie, nie jest prawdą, że jest możliwość pozyskania jakichś nadzwyczajnych, dodatkowych środków na tego rodzaju inwestycję, dlatego że nie ma nadzwyczajnych, nowych środków europejskich na tego rodzaju inwestycję w sytuacji, w której nawet studium wykonalności, które jest prowadzone nie zakłada przedłużenia tej linii z Poznania do Berlina i z Wrocławia do Pragi. Na tym polega też cały problem – przyznał szef resortu transportu.
Powtórzył również , że na razie będzie się skupiał na odtworzeniu istniejącej sieci kolejowej, a nie budowie nowych linii. – Czekamy na analizy w studium wykonalności, ale wszystkie przykłady europejskie pokazują, że wydaje się, iż 20, 25, a niektórzy mówią, że nawet 30 mld zł, to jest cały czas za dużo biorąc pod uwagę nasze możliwości finansowe. Mamy wciąż za duże potrzeby w innych obszarach, jeśli chodzi o kolej (modernizacja taboru, modernizacja istniejącej infrastruktury kolejowej), w stosunku do tej wielkiej, wspaniałej wizji jeżdżenia 300-350 km/godz. między czterema miastami w Polsce. Więc w pierwszej kolejności – tak też ustaliśmy w rządzie – skupiamy się na rewitalizacji istniejących linii kolejowych, aby do Wrocławia pojechać w 3,5 godz. już w 2013 roku. I tak zmodernizujemy linię kolejową do Wrocławia – zadeklarował Sławomir Nowak.
– Koleje dużych prędkości w Polsce będą. I to będą bardzo szybko. Już w 2014 roku pojedziemy kolejami dużych prędkości, o trochę niższym standardzie – 200-220 km/godz. z Gdańska przez Warszawę do Katowic i Krakowa – stwierdził minister transportu zapowiadając jednocześnie, że będzie starał się przyspieszyć tę inwestycję. – Tak zwane Pendolino tym się różni od TGV, które miały być budowane na Igreku, że jeżdżą 200-230 km/godz., a nie 300-350 km/godz., ale przynajmniej nie wymagają specjalnego śladu i specjalnego toru – dodał.