W połowie maja na północnej głowicy stacji Łódź Kaliska, na wysokości ul. Srebrzyńskiej, zdemontowano część torów, które dotychczas nie mogły się spotkać. Po torach, które były budowane w ramach dwóch różnych faz inwestycji, teraz jeżdżą już pociągi.
Wiosną inwestycja PKP PLK realizowana w Łodzi
została obśmiana przez całą Polskę. Na zdjęciach przedstawiających prace jeden tor nie zbiegał się z drugim. Poprowadzone były nie tylko w innej osi, ale także na innej wysokości podsypki. PKP PLK wyjaśniało, że „Przyjęta technologia prac wynikała z konieczności utrzymania przejścia kładką dla pieszych na ul Srebrzyńskiej”, która znajduje się w pobliżu torów. Jeden z filarów starej kładki rzeczywiście wymuszał poprowadzenie dwóch równoległych torów blisko siebie, ale docelowo miały one przebiegać w większym oddaleniu od siebie, pod stojącą już nową kładką. Biorąc pod uwagę różny odstęp filarów kładki nowej i nowe tory położono... w dwóch lokalizacjach.
Tak dwa tory, które miały być jednym, leżały przez ponad dwa miesiące i, co oczywiste, nie był po nim prowadzony ruch. Finalnie jeden z nieużywanych nowych torów, które położono tak, by zmieścił się pod starą kładką i tak rozebrano. Jako pierwszy zauważył to w drugiej połowie maja łódzki „Ekspres Ilustrowany”. – Jedna część toru została rozebrana i nie ma jej już w tej lokalizacji. To może potwierdzać stawianą wtedy tezę, że była to zwykła fuszerka i kompromitacja zarówno firmy budującej tor, jak i osób sprawujących nadzór nad budową – napisała gazeta.
Po co położono nowy tor w lokalizacji, która nie umożliwiała prowadzania po nim ruchu? Tego nie wiemy. PKP PLK bardzo oszczędnie komentowały korektę lokalizacji toru. 3 czerwca spółka poinformowała nas, że „wykonawca odpowiedzialny za przygotowanie toru realizuje zadanie, a odbiory techniczne potwierdzą właściwe wykonanie”. – Dotychczasowe działania pozwoliły na przygotowanie kładki i kolejne etapy przebudowy torów na linii Łódź Kaliska – Łódź Żabieniec – poinformowało nas biuro prasowe PKP PLK. Zapytaliśmy ponownie o to, czy "nie zejście się" dwóch odcinków toru wynikało jednak z błędu któregoś z wykonawców i kiedy tory pojawią się w poprawnym położeniu.
– Ułożenie toru w docelowym miejscu oraz połączenie zostało wykonane z zachowaniem wymogów sztuki budowlanej. Prace zrealizował wykonawca, od którego zależał sposób przeprowadzenia robót. Dla zamawiającego ważne było przygotowanie bezpiecznego i sprawnego toru, a to potwierdziły odbiory techniczne – napisał Rafał Wilgusiak z biura prasowego PKP PLK.
Jak nas zapewnił, od 13 czerwca tor, po demontażu i ułożeniu w nowej lokalizacji, zapewnia „sprawne i bezpieczne przejazdy pociągów”.