Od roku mówiło się o tanim połączeniu, które chciał uruchomić urząd marszałkowski we współpracy ze związkiem komunikacyjnym VBB. Rząd stawia opór, więc marszałek rezygnuje – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Zgodnie z planami pociąg miał wyjeżdżać rano z Poznania i wracać wieczorem. Mogliby z niego korzystać mieszkańcy Wielkopolski pracujący w Berlinie. Połączenie miało być dofinansowane z pieniędzy publicznych, więc bilety kosztowałyby 15-20 euro.
Urząd Marszałkowski chciał podpisać w sprawie pociągu list intencyjny z VBB. Wymagało to jednak zgody Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Rząd uznał, że taka współpraca "może prowadzić do osłabienia spójności terytorialnej naszego kraju" i „marginalizacji regionalnych portów lotniczych", bo pasażerowie zaczęliby latać z Berlina.
Ministerstwo Infrastruktury, w którego gestii leżą pociągi międzynarodowe, przypomniało, że samorządy nie organizują i nie finansują takich połączeń. Na nic zdał się argument, że samorząd miałby dopłacać do połączenia tylko na odcinku krajowym.
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR powiedział „GW”, że prawdziwą przyczyną może być raczej niechęć MI wobec potencjalnej konkurencji dla pociągów PKP Intercity. Obiekcje MI i MSZ brzmią śmiesznie, bo przepisy nie mówią wcale o tym, że samorządowi nie wolno organizować połączeń międzynarodowych. Tymczasem ministerstwo uznaje, że jeżeli ustawa o czymś nie mówi, to jest to zabronione.
Przedstawiciele VBB są rozczarowani, bo im też zależało na połączeniu do Poznania. Mają nadzieję, że w końcu prawo się zmieni i ministerstwa nie będą zgłaszać zastrzeżeń. Tymczasem urząd marszałkowski nie ma zamiaru siłować się z władzami centralnymi. Możliwe, że pieniądze przeznaczone na pociąg do Berlina otrzyma samorządowa spółka która ma przejąć wolsztyńską parowozownię.
Więcej