Pomimo ścisłych związków gospodarczych i kulturowych, a także wspólnego członkostwa Polski i Niemiec w Unii Europejskiej, transport kolejowy pomiędzy oboma państwami pozostawia wiele do życzenia. Przedstawiciele obu stron deklarują chęci do jak najszerszej współpracy. Gdzie zatem tkwi problem? W finansowaniu i niedostosowanych do rzeczywistości uregulowaniach prawnych.
Z inicjatywy wicemarszałka województwa wielkopolskiego Wojciecha Jankowiaka na terenie Centrum Kongresowego MTP w Poznaniu zorganizowano „Okrągły Stół Komunikacyjny” polsko- niemieckiej inicjatywy Partnerstwa Odry. Współgospodarzem obrad został Hans-Werner Franz, prezes Związku Komunikacyjnego Berlin – Brandenburgia, a zarazem prezydent Europejskiego Stowarzyszenia Metropolitalnych Zarządów Transportu (EMTA).
- Nie ma ustawy, która reguluje naszą współpracę, ale działa pewna nieformalna sieć kooperacji. Mamy nadzieję, że uda nam się zrealizować nasze cele, czyli zbudować regionalny związek sieci transportowej i uda się go rozwinąć – podkreślił Franz.
Dyrektor departamentu kolejnictwa w Ministerstwie Infrastruktury Jadwiga Stachowska mówiła o zadaniach samorządów jako organizatorów transportu publicznego w związku z uregulowaniami przyjętej niedawno ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. - Do niedawna przewozy transgraniczne były traktowane jako przewozy międzynarodowe, dofinansowywane przez Ministerstwo Infrastruktury. Obecnie obejmują je uregulowania ustawy o publicznym transporcie zbiorowym – stwierdziła. Przedstawiciele samorządów województw graniczących z Niemcami wskazywali na to, że resort przestał finansować część połączeń transgranicznych, co stawia urzędy marszałkowskiej w trudnej sytuacji. - Chcielibyśmy rozwijać ofertę, ale jesteśmy zmuszeni do jej ograniczania. Poszukujemy źródeł finansowania, mamy nadzieję, że one się znajdą. Staramy się jakoś sobie radzić, nie zamykać się na granicy – mówił Andrzej Klauza, z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego.
- Ciągle jesteśmy dwoma krajami o różnych uregulowaniach, jeśli chodzi o transport kolejowy. Musimy więc działać w takich okolicznościach. Innego wyjścia po prostu nie ma, ponieważ to nie my podejmujemy decyzje w tej sferze – podkreślał wicemarszałek wielkopolski, Wojciech Jankowiak.
- Myślimy o dodatkowych połączeniach Berlina z Poznaniem i Gorzowem. W Niemczech zlecenie takie może otrzymać prywatny przewoźnik. Na przykład na granicy niemiecko-duńskiej można robić wspólny przetarg – stwierdził Jürgen Murach z senatu Berlina. Wskazał on także na problemy leżące po polskiej stronie. - Nie chodzi tylko o kwestie finansowe. W Szczecinie nie można kupić niemieckich biletów. Na dworcu jest reklama, że można pojechać za 29 euro do Pragi, ale nie ma informacji, że nie jest to pociąg jadący przez Katowice, a przecież dzięki temu trasa ta jest znacznie krótsza – podkreślił. Przeciwko takiemu stanowisku oponowali Anna Lenarczyk – dyrektor handlowa w Przewozach Regionalnych oraz Andrzej Kaczmarczyk – pełnomocnik zarządu PKP PLK ds. międzynarodowych. - Jesteśmy zawsze otwarci na współpracę międzynarodową. Chciałbym jednak, żeby była ona prowadzona w dwie strony. Na razie powiedzieliście państwo, żeby otworzyć kasę DB w Szczecinie. A ja chciałem w okresie 2004-2009 uruchomić kasę na dworcu Berlin Ostbahnhof. Mowy nie było, żeby chociażby podjąć temat. Jeśli rozmawiamy o partnerstwie, proponowałbym, aby mówić o tym, co ma się stać po obu stronach. To nie jest tak, że tylko polska strona blokuje – podkreślił.
- Naszym celem jest to, żeby pasażerów było jak najwięcej i aby mieć wspólną przestrzeń kolejową. Dlatego prosiłbym, aby nie startować z tak ostrych pozycji. Nie mówmy, co nam nie udało się kilka lat temu. Patrzmy na to, jak nasza oferta podoba się naszym pasażerom – powiedział Hans-Werner Franz. Jak poinformował prezes Związku Komunikacyjnego Berlin – Brandenburgia, już we wrześniu zostanie wydana Biała Księga polsko-niemieckiego transportu w regionie Odry.