Za Pesą bardzo trudny rok. Problemy z finansowaniem przełożyły się na opóźnienia w realizacji zleceń, ale jak zapewniają przedstawiciele, zmiana właściciela i restrukturyzacja pomogły wyjść producentowi na prostą.
Prezes Pesy, Krzysztof Sędzikowski, doświadczony przecież w restrukturyzacji wielu firm, uśmiecha się na pytanie o podsumowanie ubiegłego roku. – To był najbardziej intensywny rok i najtrudniejszy projekt, jaki miałem w życiu – przyznaje bez ogródek. Największym wyzwaniem było jego zdaniem jednoczesne restrukturyzowanie firmy, prowadzenie transakcji właścicielskich oraz znalezienie odpowiedzi na pytanie o finansowanie bieżących kontraktów – a wszystko na tle codziennej pracy dużej firmy i staraniach o kolejne zlecenia.
Momentem przełomowym była organizacja finansowania pomostowego. Sędzikowski podkreśla tu dobrą współpracę z konsorcjum banków i ubezpieczycieli. – Nasi partnerzy zrozumieli sytuację firmy i zaufali nam – podkreśla. Wymagające były również wspomniane zmiany w funkcjonowaniu firmy. Przeprowadzone zostały sygnalizowane w ubiegłorocznej rozmowie z miesięcznikiem „Rynek Kolejowy” zmiany organizacyjne, dotyczące przede wszystkim podejścia projektowego i porządkowania procesu produkcji.
Pesa przeszła też z finansowania projektowego na globalne. – Uważam, że jest w naszym przypadku lepsze, bo mimo że realizujemy projekty, to jednak banki muszą też kontrolować całą sytuację firmy i patrzeć na nią nie tylko przez pryzmat projektów, w których uczestniczą. Dla nas z kolei ten tryb oznacza większą elastyczność – tłumaczy Sędzikowski. Prezes firmy nie wypowiedział się w sprawie ostatecznego wyniku, ale ogólnie firma wychodzi ze strat liczonych w setkach milionów złotych do dziesiątek mln zł, a w tym roku ma już osiągnąć wynik dodatni. Największy wpływ na wynik będą miały ewentualne opóźnienia w dostawach. Te zaś, jak tłumaczy prezes, wynikają przede wszystkim z dłuższych niż zakładano negocjacji finansowych z bankami, co miało wpływ na zamówienia komponentów i całą logistykę dostaw. – Dziś odrabiamy stracony wtedy czas, ale przyspieszenie produkcji zależy także od naszych dostawców, a nie wszyscy z nich mają wystarczające moce, by zwiększyć wytwarzanie zamówionych elementów i dostarczyć je tak szybko jak się da – podkreśla prezes Pesy.
Ciekawa jest sytuacja firmy, jeśli chodzi o zatrudnienie – znacząco zredukowana została administracja, ale w produkcji poszukiwane są nowe osoby – monterzy, elektrycy, mechanicy; podobnie jak w całej gospodarce krajowej. W poszukiwaniu spawaczy Pesa udała się nawet do… Indii. Ogólnie zmienił się jednak sposób zatrudniania. – Musimy być elastyczni, bo branżę charakteryzują duże skoki zamówień. Dlatego mamy bazę swoich pracowników, a w miarę potrzeb kontraktujemy pracowników na zewnątrz – wyjaśnia Sędzikowski.