Na 99% nie będzie w Polsce w 2022 r. zimowych igrzysk olimpijskich. Jednak nawet krakowska porażka referendalna nie powinna zmniejszyć – na szczeblu tak rządowym, jak i regionalnym – zapału inwestycyjnego.
Ten artykuł nie próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy olimpijskie ambicje Mariusza Czerkawskiego, Adama Małysza i Jacka Majchrowskiego były zasadne. Stanowi natomiast przypomnienie, jak wyglądały inwestycje przed inną wielką imprezą sportową – Euro 2012 i co z tego dla niedoszłych krakowskich igrzysk wynika.
Truizmem jest powtarzać, że inwestycje w drogi, koleje czy lotniska, dedykowane (na 2-3 tygodnie) sportowcom i kibicom, nie powstają tylko na krótki czas igrzysk, lecz są przedsięwzięciami, z których korzystać się będzie przed kilka dekad. Przeciwnicy dużych imprez sportowych (nie tylko w Polsce) często twierdzą jednak, że związany z nimi proces inwestycyjny jest rozdmuchiwany ponad miarę. Warto zatem pokrótce przypomnieć, jak to było przed Euro 2012 – i pokazać, że musi to być prawda.
Inwestycje szybkie i mądre
Koronnym przykładem w tym zakresie jest projekt Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Budowa PKM rozpoczęła się dopiero w ubiegłym roku, jednak jeszcze mniej więcej 2 lata przed Euro 2012 władze woj. pomorskiego miały plan, by część „linii PKM” otworzyć na mistrzostwa – tak aby pociągiem z lotniska w Rębiechowie można było dojechać do Gdyni. Powstały zresztą dość konkretne plany m.in. budowy tymczasowego przystanku przy gdańskim lotnisku („stały” przystanek znajdować się będzie na budowanej właśnie prawie kilometrowej estakadzie). Na szczęście jednak, z tego pomysłu wycofano się: zamiast stawiać na generującą koszty prowizorkę, postawiono na – zresztą bardzo sprawną – obsługę lotniska autobusami.
Oczywiście, Euro 2012 będziemy też pamiętać dzięki dziesiątkom przedsięwzięć, które w wyniku przyznania Polsce i Ukrainie organizacji mistrzostw wystrzeliły jak z armaty i udało się je zakończyć przed rozpoczęciem piłkarskiego święta. Niektóre – takie jak autostrada A2 – dosłownie „za pięć dwunasta”.
Warto jednak Euro 2012 zapamiętać nie tylko z punktu widzenia szybkich, ale też mądrych inwestycji. Tu koronnym przykładem jest np. linia kolejowa łącząca Poznań z Trójmiastem (a konkretnie, odcinek Poznań Wschód – Bydgoszcz – Tczew), którą, dzięki osobistemu wstawiennictwu ówczesnego wiceministra transportu Andrzeja Massela, udało się zrewitalizować. Nie – co bardzo ważne – zmodernizować, budując (kosztem wieloletniego zazwyczaj procesu inwestycyjnego) praktycznie nową linię, lecz właśnie zrewitalizować. Dokonano niewielkim w sumie kosztem wymiany torów, dzięki czemu prawie na całej 300-kilometrowej trasie podniesiono prędkość do 120-160 km/godz. Przed remontem, z Bydgoszczy do Gdyni jechało się prawie 4 godziny. Dziś – połowę krócej.
Euro 2012 odmieniło też przestrzeń miejską. Wrocławskie Maślice, gdzie wybudowano stadion, jeszcze przed kilkoma laty były praktycznie wsią w obrębie 600-tysięcznego miasta. Dziś jest nowoczesnym osiedlem mieszkaniowym, z rozwiniętą funkcją usługowo-rozrywkową, do której dojechać można m.in. autostradową obwodnicą miasta oraz szybkim tramwajem z centrum. Tak samo nie do poznania zmieniła się też np. Letnica – osiedle wokół gdańskiego stadionu.
Bodźca nie ma, ale… jest
Jest bardzo prawdopodobne, że wspomniana budowa autostrada A2 ślimaczyłaby się tak samo jak budowa A1 czy A4, gdyby nie bodziec w postaci Euro 2012. Tak samo niewykluczone, że w powijakach byłaby rewitalizacja Letnicy, remont dworca we Wrocławiu czy w Katowicach, rozbudowa lotnisk… I dziesiątki innych inwestycji. I to jest właśnie sedno, o którym powinny – w kontekście niedoszłych krakowskich igrzysk – pamiętać władze rządowe oraz małopolscy samorządowcy.
Metro (co do którego, w przeciwieństwie do igrzysk, w referendum wyrażono aprobatę) i nowe linie tramwajowe w Krakowie oraz udrożnienie połączenia tak drogowego jak i kolejowego łączącego Kraków z Zakopanem to główne inwestycje, które miały zostać zrealizowane przed igrzyskami. Ale to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Na remont czeka szereg dróg wojewódzkich, kilka linii kolejowych oraz dziesiątki dworców, w dalszym ciągu modernizować trzeba sieć tramwajową w Krakowie. To nie są inwestycje robione „pod igrzyska”. To są inwestycje, które mają podnieść jakość życia w Małopolsce.
Dlatego też w najbliższym czasie przedstawimy na naszych portalach szczegółowy wykaz i zakres inwestycji, których realizacja miała być mniej lub bardziej powiązana z organizacją igrzysk. Sprawdzimy, czy i dlaczego nastąpiły zmiany planów tych inwestycji. W momencie, gdy poznamy skalę zmian, łatwiej będzie odpowiedzieć na pytanie, czy brak igrzysk to dla Małopolski strata, czy nie.
Tekst pochodzi z portalu Transport-Publiczny.pl