Członek zarządu PKP PLK Arnold Bresch w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” odnosi się do wątpliwości związanych z modernizacją linii E20. Fundacja ProKolej alarmowała w grudniu, że PLK chce tu zrywać będące w dobrym stanie tory tylko po to, by wydać więcej środków unijnych.
Są już umowy na pięć miliardów
Z członkiem zarządu ds. realizacji inwestycji rozmawialiśmy po podpisaniu przez PKP PLK
umowy z Trakcją PRKiI na modernizację pomiędzy Żychlinem a Sochaczewem (LCS Łowicz) linii E20 – Podpisaliśmy już w tym roku umowy na ponad trzy miliardy złotych, ale trudno mówić o liczniku na dany moment – w tej chwili podpisaliśmy umowę w Łowiczu, a za dwie godziny podpisujemy jeszcze większą umowę w Krakowie (
czytaj tutaj). Tak więc ta liczba na koniec dnia będzie dużo większa – mówił wczoraj Arnold Bresch. Razem jest to już ponad pięć miliardów złotych.
Modernizacja linii E20 realizowana jest dzięki finansowaniu z instrumentu Connecting Europe Facility (CEF).
Jak już informowaliśmy oznacza to, że prace realizacyjne nie mogą wykroczyć poza 2020 rok. Nie ma zatem mowy o dużej rezerwie czasowej, jak w przypadku projektów finansowanych w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. – W ostatnim roku zmieniliśmy koncepcję realizacji tej inwestycji właśnie po to, żeby nie ryzykować opóźnienia – przypomina Bresch.
Chodzi o
dwutorowe zamknięcie linii kolejowej Warszawa – Poznań, które ma pozwolić na przyspieszenie realizacji prac. Dojdzie do tego jednak na pozostałych odcinkach, obejmujących
LCS Konin oraz
LCS Kutno. Na odcinku LCS Łowicz ruch będzie utrzymywany przez cały okres realizacji inwestycji. – Nie było potrzeby dwutorowego zamykania linii na tym odcinku. Nie ma tu takiego nasycenia obiektów inżynieryjnych ani zakresu robót torowych. To też pokazuje, że ta optymalizacja nie była działaniem „na hurra”, tylko przemyślanym od początku do końca – podkreśla Bresch.
Sztuczne rozszerzanie zakresu?
Fundacja ProKolej
alarmowała, że zakres modernizacji linii E20 obejmuje infrastrukturę już w znacznej części zmodernizowaną i będącą w dobrym stanie technicznym. – Poza wybranymi stacjami tory są dostosowane do prędkości 160 km/h – pisał w grudniu na portalu „RK” prezes fundacji Jakub Majewski wskazując, że PLK za pomocą środków unijnych zastępuje modernizacją linii prace utrzymaniowe. Są też zarzuty o sztuczne powiększanie zakresu modernizacji celem wydania 66 miliardów złotych z Krajowego Programu Kolejowego.
– Decyzje o zakresie projektu podejmowane były już w 2012 roku, trudno więc mówić o „ratowaniu” środków unijnych na ostatnią chwilę – odpiera zarzuty Arnold Bresch. – Na całej modernizowanej linii pomiędzy Sochaczewem a Swarzędzem realizujemy wymieniamy nawierzchnię torową jedynie na jednej trzeciej długości. Rzeczywiście są miejsca, w których zdejmiemy relatywnie nową nawierzchnię, pochodzącą z początku lat 90–tych, ale związane jest to z technologią wykonania prac podtorowych. A skoro wykonamy w najlepszym możliwym standardzie podtorze, to nie będziemy na nim kładli z powrotem trzydziestoletniej nawierzchni. Dotyczy to zresztą naprawdę wąskiego wycinka całego projektu – zapewnia. Szersze stanowisko PLK na ten temat
opublikowaliśmy tutaj.