Elżbieta Bieńkowska odebrała w środę z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego nominację na ministra infrastruktury i rozwoju. Poza dalszym czuwaniem nad zakresem działalności swojego resortu, minister przejmie dodatkowo kompetencje ministra transportu. Bedzie pełniła także funkcję wicepremiera.
O połączeniu Ministerstwa Transportu i Ministerstwa Rozwoju Regionalnego premier Donald Tusk poinformował tydzień temu, 20 listopada. Podczas prezentacji nowych ministrów Elżbieta Bieńkowska zapowiedziała, że będzie się starała, by w 2020 roku Polska stała się krajem konkurencyjnym na mapie świata i Europy, jednak, by to osiągnąć, należy wykonać „ogromny krok infrastrukturalny i modernizacyjny”.
Nadzieja na poprawę relacji z rynkiem budowlanym
Duże nadzieje z nową minister infrastruktury i rozwoju wiążą organizacje branżowe. Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, powiedział portalowi „RynekInfrastruktury.pl”, że poszerzone obowiązki Elżbiety Bieńkowskiej dają nadzieję na to, że w resorcie zapanują dobre obyczaje, które do tej pory były obecne w nielicznych resortach, na przykład w MRR.
– Mam głęboką nadzieję, że Elżbieta Bieńkowska będzie znacznie bardziej otwarta na rozmowę z rynkiem i z organizacjami społecznymi, aby wspólnie rozwiązywać problemy – oznajmił prezes PZPB. Wiceprezes Związku Rafał Bałdys uważa, że kompetencje minister są wysoko cenione i posiada ona duże doświadczenie w zakresie realizacji projektów unijnych, ma również projektowe podejście do realizacji inwestycji. Są to zmiany w dobrym kierunku.
Według Rafała Bałdysa minister Bieńkowska musi zająć się priorytetowo usprawnieniem relacji między publicznym zamawiającym, wykonawcami i branżą. Jej poprzednik ignorował głos strony społecznej i nie potrafił stworzyć dialogu z branżą.
Adrian Furgalski, członek zarządu ZDG TOR ma nadzieję, że Elżbiecie Bieńkowskiej uda się zakończyć wojnę między GDDKiA, a firmami budującymi drogi, gdyż w obecnej sytuacji realizacja inwestycji infrastrukturalnych jest mocno zakłócona tymi problemami.
– Elżbieta Bieńkowska jest gigantem wśród ministrów gabinetu Donalda Tuska. Chyba nigdy nie słyszałem o niej złego słowa. To jedyna osoba, która może podołać takiemu zadaniu. Życzę jej jak najlepiej, choć mam i obawy – komentuje Furgalski.
Zbyt duża odpowiedzialność?
Na poprawę sytuacji w resorcie transportu liczy również opozycja. Poseł PiS Andrzej Adamczyk w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” wytknął wiele błędów byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, zarzucając mu liczne zaniedbania w sektorze drogowym, kolejowym, portowym i lotniczym. Życzył on następcy Nowaka rzetelnego podejścia do działań resortu. Poseł ostrzega jednak, że tak ogromny resort może stworzyć problemy nowej szefowej i nie wszystkie problemy uda się rozwiązać.
Również Jacek Osiński, ekspert ds. infrastruktury drogowej w ZDG TOR ma wątpliwości, czy Elżbieta Bieńkowska poradzi sobie z tak ogromną ilością zadań i problemów, jakie obejmuje zakres działalności obu połączonych resortów. – Dotyczy to m.in. jednego z najbardziej palących problemów, jakim jest otwarty wręcz konflikt pomiędzy GDDKiA a środowiskiem firm budowlanych – precyzuje Jacek Osiński. Ekspert zaznacza jednak, że połączenie resortów wydaje się dobrym posunięciem.
Minister infrastruktury i rozwoju będzie musiała zmierzyć się z wieloma problemowymi kwestiami, z którymi nie poradził sobie Sławomir Nowak. Tadeusz Syryjczyk, senior ekspert w ZDG TOR, przypomina, że największym minusem byłego szefa resortu transportu była nadmierna skala konfliktów inwestorów z wykonawcami. Chodzi tu głównie o Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
– Chyba zawiódł dialog z rynkiem, który pomógłby w uporządkowaniu niektórych kwestii. Tu też nie tylko MTBiGM jest odpowiedzialne, ale jednak w tym resorcie są najwięksi inwestorzy państwowi oraz spora część władzy regulacyjnej, bo przecież w tym resorcie jest też budownictwo – wyjaśnia Tadeusz Syryjczyk.
Minister Elżbieta Bieńkowska rozpoczyna więc trudną przygodę z szefowaniem w „superministerstwie”. Efekty jej działań pilnie będzie śledzić z pewnością opozycja i branża budowlana, która pokłada w minister duże nadzieje na poprawę sytuacji na rodzimym rynku.