W przetargach PKP PLK już widać zapowiedziane przez zarząd spółki zniesienie dolnej granicy okresu zamknięcia torowego. To szansa na przyspieszenie inwestycji, choć może podnieść poziom ryzyka inwestycyjnego.
Przeprowadzona przez zarząd diagnoza problemów z realizacją inwestycji w poprzednich latach wykazała, że nawet dwuletnie opóźnienia rozpoczynały się najczęściej od spraw z pozoru błahych, które mógł rozwiązać kierownik kontraktu; nie miał on jednak możliwości podejmowania decyzji finansowych. Teraz ma otrzymać takie prerogatywy. Wzrosnąć ma też rola dyrektora projektu i rady budowy, a w zespołach pojawią się prawnicy.
Zmiany dotyczą też inżyniera kontraktu. – Dotąd pieniądze dla zespołu inżyniera powiązane były z fakturowaniem. I to fakturowanie było najważniejsze. W nowych kontraktach 50% wynagrodzenia inżyniera będzie stałe, przeznaczone na organizację działalności. To ugruntuje poczucie bezpieczeństwa i pozwoli mu się skupić na jakości prac – mówi Ireneusz Merchel, prezes PKP PLK. Do tego w postępowaniach na wybór inżyniera kontraktu dalszemu obniżeniu ma ulec znaczenie kryterium ceny; ma ono stanowić maksymalnie 40% oceny.
Decyzje podejmowane na miejscuTo wszystko ma spowodować, że decyzje będą podejmowane na miejscu, a nie w centrali PLK, co przyspieszy realizację inwestycji. – W latach 2013- 2014 wprowadzono biuro roszczeń, które analizowało wszelkie żądania wykonawców, a później i tak kierowało je do sądu – dla własnego bezpieczeństwa. Do tego wszystkie nieprzewidziane w umowie zdarzenia traktowano jako ryzyko wykonawcy. Normą był zapis o obowiązku wykonania wizji lokalnej, który później traktowano jako ważniejszy od opisu zamówienia. Nasze podejście jest inne; jeżeli w specyfikacji były prace na odcinku 200 m, a na miejscu okazuje się, że trzeba je wykonać na odcinku 300 m, to zapłacimy za 300 m. Wcześniej kontrakty na realizację traktowano jak ryczałt – mówi prezes Merchel.
W uzupełnieniu tych zmian PLK ma również odejść od sztywnych zapisów kontraktowych. – Często nie pozwalały one rozwiązywać problemów w racjonalny sposób. Teraz umowy są bardziej elastyczne – zapewnia Merchel. Do tego przygotowane zostały matryce ryzyk, wskazujące co jest ryzykiem wykonawcy, a co – zamawiającego. Większe niż dotąd ryzyko podjęte przez zarządcę infrastruktury ma być równoważone sztywniejszymi wymaganiami dotyczącymi terminu realizacji. – Wykonawcy są przyzwyczajeni do tego, że znalezienie jakiegokolwiek problemu na budowie oznacza zatrzymanie prac. Teraz wydłużenie terminu realizacji będzie możliwe tylko wtedy, jeżeli problem dotyczy obiektów ze ścieżki krytycznej. Nie będzie tak, że inwestycja jest opóźniona ze względu na to, że w innym miejscu się przekłada gazociąg – stwierdził prezes PLK.
Bez dolnej granicy czasuZarząd PLK zapowiedział również kolejne zmiany w postępowaniach, w tym zniesienie dolnej granicy okresu zamknięcia torowego. Ma to pobudzić rynek do stosowania nowych technologii, skracających czas realizacji inwestycji. Wykonawcy będą też zachęcani do stosowania prefabrykatów, budowy obiektów inżynieryjnych obok torów i wsuwania ich na linię kolejową czy dostawy rozjazdów w blokach (to ostatnie rozwiązanie jest na razie stosowane w ograniczonym zakresie). Likwidację zapisu dotyczącego minimalnego czasu realizacji prac widać już w ogłoszonych przez PLK postępowaniach na
modernizację linii 281 z Grabowna Wielkiego do Cieszkowa oraz na
przebudowę stacji Warszawa Główna.
– Wszystko wskazuje na to, że nastąpiła przełomowa zmiana, która spowoduje znaczącą poprawę tempa realizacji inwestycji kolejowych oraz uczyni wreszcie realnym pełne wykorzystanie funduszy na kolej –
pisze Krzysztof Rytel z Centrum Zrównoważonego Transportu, który walczył o tę zmianę jako członek Komitetu Monitorującego PO Infrastruktura i Środowisko. Jak tłumaczy, PKP PLK stosując przy wyborze ofert kryteria pozacenowe robiła to fikcyjnie, ponieważ np. przy kryterium czasu realizacji określano minimalną i maksymalną wartość z bardzo wąskiego przedziału (np. 48-51 miesięcy, 36-38 miesięcy). – Z punktu widzenia wykonawców dwa miesiące na 30 to żadna różnica, a uzyskuje maksimum punktów w kryterium stanowiącym 20 czy 30% oceny. W chyba wszystkich przetargach, gdzie w kryteriach pozacenowych określone były minima, wszyscy wykonawcy oferowali właśnie te minima. W rezultacie PKP PLK otrzymywała oferty różniące się wyłącznie ceną – przypomina Krzysztof Rytel. Teraz, dzięki likwidacji zapisu o minimalnym czasie prac, może się to zmienić. Część wykonawców zauważa jednak, że może to zachęcić nieuczciwe firmy do oferowania zaniżonych czasów realizacji prac.
Więcej na temat zmian w przygotowaniu i realizacji inwestycji w PKP PLK można przeczytać
w najnowszym numerze miesięcznika "Rynek Kolejowy". Zapraszamy do
prenumeraty!