17 sierpnia w całym kraju będzie miał miejsce strajk pracowników kolejowej spółki Przewozy Regionalne. Kolejarze, w obliczu nieudanych prób dialogu ze swoim pracodawcą, zdecydowali się na najostrzejszą formę zwrócenia uwagi na problemy trapiące polską kolej.
W województwie śląskim walczą nie tylko o podwyżkę drastycznie niskich wynagrodzeń, ale także o utrzymanie istniejących miejsc pracy, których istnienie jest zagrożone przejęciem części wykonywanych połączeń przez nową spółkę Koleje Śląskie.
Upadek kolei na Górnym Śląsku trwa nieprzerwanie już ponad 20 lat, zlikwidowano setki połączeń, mnóstwo linii wyłączono z użytkowania, a te wciąż istniejące są w fatalnym stanie technicznym. Ten stan rzeczy stoi w oczywistej sprzeczności z zasadami zrównoważonego rozwoju, które zakładają m.in. rozwój ekologicznego kolejowego transportu zbiorowego jako realnej alternatywy wobec drogiego, nieefektywnego i przyczyniającego się do degradacji środowiska naturalnego indywidualnego transportu samochodowego. By województwo śląskie stało się miejscem sprawnej komunikacji niezbędne jest oparcie jej na szybkiej kolei miejskiej wzorem rozwiązań Trójmiasta i na jednym, wspólnym i tanim bilecie: kolej – tramwaj - autobus wzorem Warszawy. Tworzenie spółki konkurencyjnej wobec Przewozów Regionalnych, która przejmie połączenia na najbardziej dochodowej linii Gliwice-Częstochowa jest polityką krótkowzroczną i tak naprawdę na dziś potęgującą koszty ponoszone przez samorząd wojewódzki. Oprócz tej linii jest bowiem w województwie sporo innych jak chociażby Bytom - Gliwice (2 pary pociągów dziennie) czy Tarnowskie Góry - Opole (planowana likwidacja połączeń od grudnia 2011r.), jednak władze województwa najwyraźniej o nich zapominają.
Z drugiej strony śląski samorząd wojewódzki wraz z małopolskim, podkarpackim i świętokrzyskim należy do tzw. „południowej grupy zakupowej”, która chce zakupić 19 pociągów za 342 mln PLN, gdyż tonące w długach, należące do tych województw Przewozy Regionalne nie są w stanie sprostać dużemu projektowi z programu Infrastruktura i Środowisko dot. połączeń międzywojewódzkich. Żeby samorządy mogły aplikować, trzeba zmienić projekt, bo na razie beneficjent, na którego projekt opiewa, to Przewozy Regionalne. Jeśli Bruksela wyda zgodę samorządy przejmą dotację, ale problem w tym, że marszałkowie z całej Polski nie doszli do porozumienia, a to oznacza, ze nie będzie dużych pieniędzy na duży projekt tylko on wiele mniejsze i każdy kupi różny sprzęt od innego dostawcy, co za chwilę jeszcze bardziej pogłębi problemy na kolei.
Strajk – jak zawsze – dotknie przede wszystkim pasażerów, ale brak wspólnej wizji marszałków dotknie znów na długo cały sektor kolejowy w Polsce. Dodajmy – sektor priorytetowy w rozumieniu celów rozwojowych Unii Europejskiej.
Na Śląsku możemy sobie zadać pytanie: skoro stać nas na Stadion za ponad pół miliarda złotych, to dlaczego nie stać nas na kolej chociażby na poziomie Republiki Czeskiej? Jakie jednak pytanie zadać i komu o stan polskich kolei? Brak zintegrowanego i konsekwentnie realizowanego programu rozwoju kolei nie tylko na Śląsku, ale w całej Polsce od 20 lat zabija najbardziej ekologiczną i użyteczną z form transportu, stanowiącą podstawę rozwoju każdej nowoczesnej zrównoważonej gospodarki.
Śląscy Zieloni dając Marszałkowi Województwa mały plus za próbę ratowania dotacji na wagony zwracają jednak uwagę, że jest działanie reaktywne a nie systemowe i apelują o podejście do problemów transportu kolejowego wg zasad zrównoważonego rozwoju. Zarówno na poziomie ekonomicznym, społecznym i technologicznym, ale także z koniecznym uwzględnieniem kolejarskiego sprzeciwu, który jest efektem, a nie przyczyną kolejnej porażki polskich kolei.