We wtorek, 1 marca br., po raz pierwszy od prawie 3 miesięcy trasą z Katowic do Oświęcimia przejechał pociąg pasażerski. Przewozy Regionalne wznowiły kursowanie składów, bo jak przyznają przedstawiciele spółki, eksperyment z zastępczą komunikacją autobusową nie powiódł się.
„Kolejarze przyznają, że wprowadzona w grudniu zastępcza komunikacja autobusowa nie zdała egzaminu. Powód porażki był banalny - autobusy notorycznie stały w korkach, skutkiem czego podróżni mieli problem, aby zdążyć na czas do pracy lub na uczelnię. Dla pociągów zatłoczone ulice Katowic nie stanowią problemu.” – pisał w tym tygodniu „Dziennik Zachodni”.
Połączenia na linii Katowice – Oświęcim, wraz z wejściem w grudniu ubiegłego roku nowego rozkładu jazdy, zaczęły być obsługiwane autobusami. Przedstawiciele PR Katowice tłumaczyli wówczas, że taka decyzja wynika z niewielkiej frekwencji w pociągach i niskich wpływów z biletów. Zapowiadali również, że być może od marca pociągi ponownie wrócą na linię. Wróciły. Odjazdy z Katowic: 6.22, 14.25, 15.27. Odjazdy z Oświęcimia: 5.20, 6.30, 15.44. Wszystkie pociągi kursują codziennie. Tylko czy przy tak ułożonym rozkładzie wrócą pasażerowie?
Magdalena Tosza, rzecznik Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach wyjaśnia na łamach „Dziennika Zachodniego”, że na uruchomienie większej liczby połączeń po prostu nie ma pieniędzy. - Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego nie chciał dofinansować tych połączeń, a nasze obecne możliwości taborowe i finansowe nie pozwalają na uruchomienie większej ich liczby - mówi Magdalena Tosza.