Pasażerowie korzystający z przystanku Warszawa Służewiec narzekają na rozwiązania, jakie zastosowali kolejarze. Tablica z nazwą przystanku stoi poza peronem, a guzki dla niewidomych znajdują się w zbyt dużej odległości od krawędzi peronu.
Z przystanku Służewiec korzysta wielu pasażerów. W jego okolicy znajduje się sporo biurowców. Również tam wiele osób przesiada się do autobusów. Jeden z pasażerów w liście do „Wyborczej” wylicza usterki przystanku. Znak z napisem „Warszawa Służewiec” znajduje się w odległości około100 m od przystanku. Kolejny problem to guzki dla niewidomych, które zamontowano w odległości około metra od krawędzi peronu. Dodatkowo pasażerowie nie mogą korzystać z kładki, którą zwykle można było dotrzeć do kasy biletowej.
- To nic dziwnego, że nazwa stacji stoi 100 m przed peronem. Tak samo jest w Rembertowie i w innych miejscach. Wyjaśnienie jest proste: dzięki temu pasażerowie dojeżdżający pociągiem do Służewca odpowiednio wcześnie dowiedzą się, co to za przystanek, i będą mieć czas, żeby przygotować się do wyjścia. Na peronie znak też zresztą stoi – powiedział „Wyborczej” rzecznik Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK Maciej Dutkiewicz. Rzecznik dodał, że z kładki nie można korzystać, ponieważ przywrócono już ruch drugim torem oraz że teraz trzeba korzystać z wiaduktu na Marynarskiej.
Gorzej jest z guzkami, w przypadku których kolejarze nie stosują się do żadnych norm.
Więcej