Popołudniowy, przyspieszony pociąg Kolei Mazowieckich z Warszawy do Żyrardowa wzbudza ostatnio wiele kontrowersji wśród pasażerów - informuje "Życie Warszawy". Ludzie są zbulwersowani, że z powodu ich zdaniem niezbyt przejrzystej informacji, nie dość że mogą wysiąść dopiero pod Żyrardowem, to jeszcze czeka na nich mandat za jazdę bez biletu.
Pasażerowie narzekają, że na stacjach warszawskiej linii średnicowej, gdzie zatrzymuje się opisywany skład, nie ma przejrzystej informacji o tym, że jest on przyspieszony. Taka sytuacja trwa od kilku dni i była już opisywana w lokalnych mediach. Problem dotyczy tego, że wiele osób nie wie, że następny przystanek za stacją Warszawa Zachodnia, na którym zatrzymuje się ten pociąg to dopiero Jaktorów, leżący w pobliżu Grodziska Mazowieckiego. Niewiedza pasażerów nie interesuje kontrolerów, którzy o dziwo w tym pociągu pojawiają się bardzo często, wiedząc że czeka ich łatwy zarobek. Na nic się zdają tłumaczenia pasażerów, którzy zapowiadają, że będą się odwoływać u przewoźnika. - Uzasadnione skargi rozpatrujemy pozytywnie. Te są uzasadnione - mówi Marcjusz Włodarczyk, rzecznik Kolei Mazowieckich. - Takie zdarzenie nie powinno mieć miejsca, dlatego zadbamy o lepsze oznakowanie przyspieszonych składów. Takie informacje pojawią się np. na oknach - dodał rzecznik.
Więcej