Marszałek województwa śląskiego nie chce wypłacić Przewozom Regionalnym pieniędzy za świadczenie usług przewozowych, dopóki nie pozna wyników niezlanego audytu, który określi rzeczywiste koszty spółki. Przewoźnik nie ma zamiaru ułatwiać pracy kontrolerom – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Jak wyjaśnia „Gazeta Wyborcza”, samorządowy przewoźnik zażądał od województwa Śląskiego 159 mln zł za świadczenie usług przewozowych, czyli o prawie 40 mln zł więcej niż przewidywała pierwotna umowa. Spółka wystosowała już nawet nakaz zapłaty zaległych pieniędzy.
Marszałek uzależnia jednak wpłacenie tej kwoty na konto przewoźnika od wyników pracy niezależnego audytora w spółce, który ma określić rzeczywiste koszty funkcjonowania pociągów w regionie. Urząd marszałkowski przypomina że tylko w tym roku zniknęły 64 pociągi, czyli 10 proc. wszystkich połączeń w regionie – podaje „Gazeta Wyborcza”.
Audyt miał się zacząć w maju, ale centrala Przewozów Regionalnych nie zgodziła się na kontrolę. Jak wyjaśnia Łukasz Czopik, sekretarz województwa śląskiego, przewoźnik wyjaśnił, że urząd dysponuje już wszystkimi fakturami i rachunkami. Czopik dodał, że do pełnego obrazu sytuacji potrzebna jest oprócz dokumentów także wiedza na temat wykorzystania majątku firmy, taboru i zatrudnienia – dowiadujemy się z „Gazety”.
Dziennik dodaje, że do kontroli prawdopodobnie dojdzie, ale kontrolerom nie zostaną przekazane wszystkie dokumenty. Piotr Olszewski, rzecznik Przewozów Regionalnych, zapewnia „GW”, że trwa obecnie przygotowywanie harmonogramu kontroli. Przypomniał także, że w radzie nadzorcze PR zasiada przedstawiciel województwa, który ma pełną wiedzę na ten temat.
Więcej