Partnerzy serwisu:
Pasażer

Pierwsze maszynistki w Kolejach Mazowieckich

Dalej Wstecz
Autor:

Redakcja

Data publikacji:
08-03-2022
Tagi geolokalizacji:
Źródło:
rynek kolejowy

Podziel się ze znajomymi:

PASAŻER
Pierwsze maszynistki w Kolejach Mazowieckich
Fot. Koleje Mazowieckie
Za nastawnikami pociągów Kolei Mazowieckich są już dwie kobiety. Gabriela Karaś i Marta Kucharska w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” opowiadają o specyfice tej pracy, satysfakcji, którą sprawia, i o tym, czy więcej kobiet może pójść w ich ślady.

„Rynek Kolejowy”: Czy to, że jest pani pierwszą maszynistką w KM, jest dla pani istotne?

Gabriela Karaś, maszynistka w Kolejach Mazowieckich: Na pewno jest presja pod tym względem, ponieważ przychodząc na kurs, myślałam, że są już kobiety, które prowadzą pociągi w KM. Nie, nie jest to dla mnie istotne, z tego względu, że czasami denerwują mnie pewne porównania. Ja żyje tym, że w innych spółkach są kobiety, które już prowadzą pociągi od dłuższego czasu. Cieszę się, że w KM mogę przecierać szlak po prostu dla innych kobiet i opowiadać, jak wygląda praca za nastawnikiem. Drużyny trakcyjne to środowisko zdecydowanie męskie. Przebywanie w nim na co dzień nie jest łatwe. Dużo rzeczy musiałam się nauczyć. Przede wszystkim musiałam nauczyć się tak rozmawiać, by być dobrze zrozumianą. Kobiety mają większą wrażliwość i w niektórych sytuacjach reagują zupełnie inaczej niż mężczyźni.

Marta Kucharska, maszynistka w Kolejach Mazowieckich: Dokładnie jestem drugą, ale już kolejne panie szkolą się w tym zawodzie. Tak naprawdę nie ma to dla mnie większego znaczenia. Wiele kobiet prowadzi pociągi w Polsce, jak i w całej w Europie. Jeżdżą w ruchu towarowym – w tym widzę ogromne wyzwanie. Tam nie ma kierownika pociągu do pomocy – człowiek jest sam.

Czy inni kolejarze jakoś reagują na to, że kobieta prowadzi pociąg, czy nie ma tu różnicy?

GK: Reakcje są bardzo różne. To tak naprawdę zależy od człowieka i jego charakteru. Są kolejarze, na których pomoc zawsze mogę liczyć, którzy z całego serca mnie wspierają i mi kibicują, ale zdarzają się także osoby bardzo sceptycznie nastawione, dla których miejsce kobiety jest w domu, a konkretnie w kuchni. Niestety, takie są realia, i nie dotyczy to tylko pracy na kolei.

MK: Muszę przyznać, że są różne reakcje. Na początku, jak zaczynałam szkolenie, chyba było gorzej. Zdarzały się komentarze, że jednak nie dla mnie jest taka ciężka praca. Słyszałam też, że sobie nie poradzę z ogromnym stresem oraz że praca za nastawnikiem nie jest dla kobiet. W takich sytuacjach zawsze mówię, że życie to zweryfikuje. Staram się nie zniechęcać do pracy maszynisty.

Co panią przekonało do wyboru tej pracy?

GK: Przede wszystkim chęć spełnienia swoich marzeń. Na początku chciałam jeździć ciężarówką. Tłumaczyłam sobie, że to nie jest zawód dla kobiety i powinnam w życiu robić coś innego, bardziej kobiecego – ale natury nie da się oszukać. W końcu postanowiłam spróbować. Skoro nie ciężarówki, to pociągi. Zawsze pociągały mnie duże maszyny. Teraz, z perspektywy czasu, cieszę się, że spróbowałam i nie poddałam się – że wytrwałam, pokonałam przeciwności i robię to, co lubię.

MK: Nikt mnie nie przekonywał, nie namawiał. Sama poczułam, że chcę zostać maszynistą. Śmieję się, że odezwały się geny. Tata i brat – maszyniści. Po prostu miłość do kolei wyssałam z mlekiem matki.

Jakie są pani wrażenia z pierwszych miesięcy służby?


GK: Początki były bardzo stresujące. Przychodzi taki dzień, kiedy pierwszy raz jesteś sama w kabinie, a w głowie masz milion wątpliwości typu: „Czy poradzę sobie?”. Wiesz, że na pokładzie masz mnóstwo podróżnych i to właśnie od Ciebie zależy ich bezpieczeństwo. To bardzo duża presja, ale z każdą kolejną służbą zdobywasz doświadczenie i masz coraz większe zaufanie do siebie i swoich umiejętności.

MK: Sama jeżdżę niecały miesiąc. 2 lata kursu wspominam bardzo dobrze. Trafiłam na świetnych ludzi, którzy zawsze pomogli. Mieli też ogromną cierpliwość. Nawet teraz, jeśli mam wątpliwości, mogę liczyć na ich wsparcie, nawet w środku nocy. Będąc na warsztacie podczas szkolenia, nawiązałam dobre relacje z osobami tam pracującymi. Dlatego teraz jest mi teraz łatwiej prosić ich o pomoc, jeśli zachodzi taka potrzeba. Zawsze mogę też liczyć na maszynistów, którzy mnie szkolili. Chciałabym też podziękować Marcinowi i Jankowi za ogromne wsparcie w pierwszych służbach. Nie ukrywam, że wtedy stres był ogromny.

Co jest najlepsze, a co najtrudniejsze w tej pracy?

GK: Każda służba jest inna. Nie ma w tej pracy miejsca na monotonię czy rutynę. Ważne jest skupienie uwagi na tym, co dzieje się na szlaku, a przy okazji dostrzegasz unikalne piękno otaczającego krajobrazu. Widoki zza pulpitu maszynisty naprawdę są jednymi z najpiękniejszych, jakie widziałam. Ekscytujące także jest samo prowadzenie pojazdu. Gdy kończę służbę, zawsze się cieszę, ze nie zawiodłam zaufania pasażerów i bezpiecznie dojechałam do stacji końcowej.

MK: Ta praca daje mi mnóstwo satysfakcji. Po pierwsze prowadzę ogromną maszynę. Wiozę podróżnych i odpowiadam za ich bezpieczeństwo. Najtrudniejsze sytuacje dla mnie na tym etapie, na którym teraz jestem, to obawa przed poważniejszymi usterkami taboru. Na szczęście z każdą służbą czuję się znacznie pewniej.

Jak wygląda taki zwykły dzień maszynistki?

GK: W krótkich żołnierskich słowach: tak samo jak zwykły dzień maszynisty (śmiech), chociaż szczerze mówiąc, to dla mnie każdy dzień służby jest inny i niezwykły. Zgodnie z grafikiem zgłaszam się na służbę, przyjmuję pojazd i realizuję rozkład jazdy.

MK: Każda służba wygląda inaczej. Zgłaszamy się do dyspozytora, przyjmujemy, przygotowujemy tabor i zgodnie z rozkładem prowadzimy od stacji A do stacji B. Podczas służby musimy pilnować wielu rzeczy: godzin odjazdów z peronu, semaforów, radia, sieci trakcyjnej. Nigdy do końca nie wiadomo, czy dana służba będzie wyglądała zgodnie z planem. Nawet jeśli robimy 3 dni z rzędu jedną służbę – każda będzie inna.

Czy trudno jest zostać maszynistką? Jak wyglądał ten proces?

GK: Czy jest trudno? To kwestia indywidualnego podejścia. Ja po prostu bardzo chciałam być maszynistą. Chciałam się jak najwięcej nauczyć, tak naprawdę wszystko mnie mega ciekawiło. Miałam bardzo dobrego nauczyciela, z ogromnym doświadczeniem i wiedzą. Cieszę się, że to właśnie ta osoba mogła mnie uczyć. Byli również inni maszyniści, którzy służyli mi pomocą i swoim wsparciem. Szkolenie trwa ok. 2 lat, jednak przedłużyło się przez pandemię koronawirusa. Pierwszym etapem jest zdobycie licencji, trwa ok. 2 miesiące.

Później, po zdanym egzaminie, jest praca na warsztacie, gdzie poznajemy różne typy pojazdów szynowych. Następnie jesteśmy obserwatorami, zapoznajemy się z pracą maszynisty, a po zdanym egzaminie przechodzimy na jazdy pod nadzorem, i to już jest ostatni etap. Wówczas maszynista obserwuje naszą pracę za nastawnikiem i pomaga zdobywać wiedzę, tłumacząc kwestie ruchowe i taborowe. Oczywiście każdy etap szkolenia kończy się egzaminem. I w końcu przychodzi dzień, w którym po raz pierwszy sama siadasz za nastawnikiem i jedziesz. Tak właśnie rozpoczyna się jedna z twoich podróży, o których tak bardzo marzyłaś.

MK: Szkolenie na maszynistę obejmuje 2 etapy: szkolenie na licencję i szkolenie na świadectwo maszynisty. Licencja trwa 2 miesiące i kończy się egzaminem. Później rozpoczyna się szkolenie na świadectwo maszynisty, które trwa od 18 do 20 miesięcy. Trzeba odbyć szkolenie na warsztacie, pracę z rewidentami, jazdę jako obserwator i jazdę pod nadzorem maszynisty. Końcowym etapem jest egzamin, który składa się z części teoretycznej i praktycznej.

Samo słowo „maszynistka” do niedawna oznaczało kobietę, która pisze na maszynie, a nie prowadzi pociągi. Czy za nastawnikiem powinno być więcej kobiet? Co zrobić, żeby tak się stało?

Owszem, oznaczało i dalej oznacza. Ja wkroczyłam w męski świat i nazywam siebie maszynistą. Czy powinno być więcej kobiet w tym zawodzie? Jeśli to jest ich marzenie, to uważam, że jak najbardziej tak. Nic nie daje takiej siły jak radość ze zrealizowanych marzeń. Są kobiety, które latają samolotami, i jestem dla nich pełna podziwu. Ja osobiście bardzo dobrze czuję się za nastawnikiem i cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem.

MK: Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś zwraca się do mnie „maszynista”, czy „maszynistka”.

Czy za nastawnikiem powinno być więcej kobiet? Co zrobić, żeby tak się stało?

MK: Czy powinno być więcej kobiet ? Myślę, że jeśli są chętne, to tak. Tę pracę trzeba lubić, „czuć to” i mieć bardzo dobre zdrowie. Warto zaznaczyć, że badania są bardzo szczegółowe. Osobiście nie znam osoby, która jest maszynistą i nie lubi tego, co robi. Oczywiście, są tacy, którzy narzekają na wykonywany zawód, ale większość nie zamieniłaby tej pracy na inną.
Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Zobacz również:

Finał rekordowego zamówienia Kolei Mazowieckich

Tabor i technika

Finał rekordowego zamówienia Kolei Mazowieckich

inf. pras oprac. JM 24 lipca 2023

Warszawa negocjuje wspólny bilet za 365 mln zł

Pasażer

Warszawa negocjuje wspólny bilet za 365 mln zł

Witold Urbanowicz 24 lipca 2023

Kobiety w MPK. Ile pań dba o wrocławską komunikację?

Zintegrowany transport

Rzym. Transport miejski nie działa z powodu Dnia Kobiet

Zintegrowany transport

Zobacz również:

Finał rekordowego zamówienia Kolei Mazowieckich

Tabor i technika

Finał rekordowego zamówienia Kolei Mazowieckich

inf. pras oprac. JM 24 lipca 2023

Warszawa negocjuje wspólny bilet za 365 mln zł

Pasażer

Warszawa negocjuje wspólny bilet za 365 mln zł

Witold Urbanowicz 24 lipca 2023

Kobiety w MPK. Ile pań dba o wrocławską komunikację?

Zintegrowany transport

Rzym. Transport miejski nie działa z powodu Dnia Kobiet

Zintegrowany transport

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Transport Publiczny
Rynek Lotniczy
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5