Kolejowy dostęp do Nowego Jorku nigdy nie był łatwy: z wyjątkiem położonej na stałym lądzie północnej dzielnicy Bronx – reszta miasta leży na wyspach. O ile od początku XX wieku tunele pod Hudsonem i East River zbudowane przez Pennsylvania RR zapewniały płynny ruch pasażerski na trasach wychodzących z aglomeracji – o tyle większość ruchu towarowego korzystała z przepraw wodnych.
Między nabrzeżami New Jersey a Manhattanem, Brooklynem, Queensem i Staten Island krążyły setki płaskodennych barek transportujących wagony z jednego brzegu na drugi. Promowe operacje były własnością towarzystw kolejowych, które miały swoje floty holowników, portowe zaplecza i doświadczone marynarskie załogi. Upadek miejskich dzielnic fabryczno-składowych, rozwój transportu drogowego i chłodnictwa doprowadziły do zaniku tych ciekawych operacji.
Jednak w ostatnich kilku latach miasto Nowy Jork wydatkowało 115 mln dolarów na renowacje wybrzeży 65. Ulicy na płd. Brooklynie celem wznowienia towarowego ruchu promowego na większą skalę. Przetoki wagonów muszą uwzględniać kilkustopowe różnice zwierciadeł wody w godzinach przypływów i odpływów. Zakłada się, że za 5 lat wodą podróżować będzie rocznie ok. 23 tys. wagonów towarowych (obecnie zaledwie 1,6 tys.), co poważnie odciąży nowojorskie ulice, dziś zatłoczone kołowym ruchem dostawczym.