- Sytuacja na Śląsku jest efektem fatalnie przygotowanego i wdrożonego tzw. usamorządowienia Przewozów Regionalnych. Totalne niedofinansowanie przewoźnika gasi się tak, jakby pożar gasiło się benzyną – pisze w komentarzu dla „Rynku Kolejowego” przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
- Sytuacja na Śląsku jest efektem fatalnie przygotowanego i wdrożonego tzw. usamorządowienia Przewozów Regionalnych. Jasno widać, że działania profesora Juliusza Engelhardta determinowane były pozbyciem się przez rząd problemu regionalnych przewozów, a ściślej długu, który był w tym segmencie działalności przewozowej. Jak to zwykle bywa, operacja się udała, ale pacjent nie wytrzymał. Skutki tej rządowej decyzji są opłakane - 16 właścicieli od lat nie potrafiących wypracować wspólnej strategii rozwoju dla swojej spółki, olbrzymi dług, który narósł już po usamorządowieniu, a który może wkrótce osiągnąć poziom sprzed reformy – tłumaczy przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek. – Totalne niedofinansowanie Przewozów Regionalnych gasi się tak, jakby pożar gasiło się benzyną, a to poprzez m.in działania na własną rękę województw przy zakupach taborowych i celowe hamowanie przez ministra wspólnych zakupów przez spółkę PR taboru z wykorzystaniem środków unijnych, powoływanie swoich wojewódzkich przewoźników, często znacznie droższych z uwagi na utratę korzyści skali, wojnę cenową na rynku, brak możliwości stworzenia kompleksowej oferty przewozowej dla podróżnych przez różne spółki przewozowe, zrywanie wzajemnej współpracy między przewoźnikami (skomunikowania), brak możliwości współpracy między województwami w prowadzeniu pociągów przekraczających granicę województwa itd. Na przykładzie procesu usamorządowienia doskonale widać, że niekwestionowaną wiedzę naukową pana profesora Engelhardta w dziedzinie kolejnictwa trudno jest przełożyć na rzeczywistą działalność, o czym sam się przekonał – zaznacza przewodniczący.
Śląsk powinien przyjrzeć się Mazowszu
W opinii Leszka Miętka sprawa sytuacji na Śląsku, oprócz wszystkich negatywnych skutków usamorządowienia, ma w sobie jeszcze dodatkowo zaogniony konflikt personalny między marszałkiem województwa a zarządem spółki Przewozy Regionalne. - Niestety ta kwestia bierze teraz górę nad zdrowym rozsądkiem i racjonalnością w podejmowaniu decyzji biznesowych. Przebudowa funkcjonowania kolejowych przewozów regionalnych na Śląsku w atmosferze totalnej wojny i próby postawienia na swoim nie przyniesie nic dobrego dla podróżnych, a także dla budżetu województwa i przyszłości spółki Przewozy Regionalne. Jeśli marszałek swoje działania uzasadnia chęcią ograniczenia kosztów poprzez uruchomienie swojej spółki na terenie całego województwa, to warto, aby przeanalizował efekty finansowe budżetu województwa mazowieckiego w związku z utrzymaniem spółki Koleje Mazowieckie. Warto, aby marszałek mówiąc o oszczędnościach w budżecie urzędu marszałkowskiego wziął pod uwagę, że Mazowsze na powołaniu swoich Kolei Mazowieckich nie zaoszczędziło, a wręcz przeciwnie musiało zwiększyć pięciokrotnie budżet na funkcjonowanie kolei w regionie z ok 40 do ponad 200 mln zł. rocznie, a i to w pełni nie bilansuje funkcjonowania KM. Trzeba też pamiętać, że na Mazowszu potoki podróżnych, a tym samym wpływy z biletów, są największe – podkreśla Leszek Miętek.
Co z konkurencją?
Według przewodniczącego decyzja o odstąpieniu od przetargu na świadczenie przewozów na Śląsku i zlecenie ich swojej spółce jest blokowaniem konkurencji. - Czyżby marszałkowi było bliżej do gospodarki nakazowo-rozdzielczej i centralnego planowania? Kogo, jak kogo, ale marszałka Matusiewicza o tęsknotę za komunizmem bym nie posądzał. A jednak, to co próbuje zrobić jawnie przypomina minioną epokę. Ciekawa w tej sprawie jest też bierność ministra transportu, który sam zawsze lansuje zasady konkurencyjności rynku a teraz milczy. Zaiste trochę komiczna to sytuacja, w której związki zawodowe zwracają uwagę na kwestie konkurencyjności rynku, a marszałek przy milczącej aprobacie ministra próbuje wcielić w życie zasady gospodarki komunistycznej – zaznacza Leszek Miętek.
A co z załogą PR?
Przewodniczący KKZZ uważa, że w sporze PR z marszałkiem będą cierpieli pracownicy spółki. - Przykre jest to, że ofiarami tej wojenki personalnej są pracownicy, którzy na co dzień starają się należycie wypełnić swoje obowiązki i chcą za swoją pracę utrzymać rodziny. Odrażające jest to, że ludzie, którzy powinni być traktowani jako najważniejszy element firmy służą teraz za mięso armatnie. W tym obszarze na pewno związki zawodowe nie pozostaną bierne i zrobią wszystko co będzie możliwe, aby pracownicy utrzymali miejsca pracy. Nigdy nie zgodzimy się na to, aby byli oni przedmiotem rozgrywek, zabaw i wojenek. Wszystkim, którzy bardzo chętnie będą chcieli zrzucić odpowiedzialność za działania biznesowe na Śląsku na związki zawodowe (co jest ostatnio bardzo modne), chciałbym zwrócić uwagę na to, że można nas oskarżać o wszystkie plagi egipskie, ale tak naprawdę to za funkcjonowanie firmy i za reformy odpowiadają ludzie, którzy w tym obszarze podejmują decyzje, a związki zawodowe odpowiadają za obronę interesów pracowników. Wtedy kiedy ma to racjonalne uzasadnienie, związki zawodowe wspierają zmiany i reformy. Przykładem na to może być chociażby przeprowadzenie bardzo trudnego procesu przemieszczenia pracowników do spółki Koleje Mazowieckie – tłumaczy Leszek Miętek. - Wtedy kiedy to się działo - wcale nie spotykało się z przyjaznym nastawieniem środowiska, a jednak nie uciekałem od podejmowania trudnych wówczas decyzji. Dziś pracownicy tej spółki z uśmiechem wracają do tamtych dni. Tamte działania były przygotowane. Opracowana była wizja rozwoju firmy, proces prowadzony był spokojnie, w duchu dialogu wzajemnych kompromisów, podpisanych i realizowanych porozumień, po prostu w cywilizowany sposób. Niestety z bólem muszę stwierdzić, że to co obecnie dzieje się na Śląsku nie ma nic wspólnego z tym co wtedy działo się na Mazowszu – dodaje przewodniczący. Niemniej cały czas wierzę, że rozwiązanie problemu funkcjonowania kolejowych przewozów regionalnych na Śląsku wróci na drogę cywilizowanych zasad dialogu społecznego i wzajemnego poszanowania, a decyzje będą wynikały z racjonalnych przesłanek, a nie małostkowych pobudek. Jeśli tak się jednak nie stanie, to jestem przekonany, że Ślązacy potrafią walczyć o swoje prawa i daję słowo, że w tej walce nie będą osamotnieni – deklaruje Leszek Miętek.