W ostatnim czasie, na skutek informacji o planowanej reformie wewnątrz spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, zrobiło się głośno o możliwości likwidacji niektórych Zakładów Linii Kolejowych, odpowiedzialnych za utrzymanie infrastruktury kolejowej w podległych im rejonach.
Lokalne media z całego kraju, co chwilę donoszą o tym, który z zakładów ma zostać zreorganizowany. Ogromne kontrowersje były w Bydgoszczy, która prawdopodobnie wywalczyła jednak to co chciała. Mówiono także o Zielonej Górze i Gorzowie Wielkopolskim. W tym przypadku to drugie miasto na razie ma większe szanse zachować na swoim terenie Zakład Linii Kolejowych. Teraz okazało się, że sprawa będzie również dotyczyć odległych od siebie Koszalina i Tarnowskich Gór. Na Pomorzu planuje się przeniesienie kompetencji oddziału do stolicy województwa w Szczecinie. Oczywiście kolejarze i ludność w regionie nie tryskają humorem z tego powodu, jednak nie wywołuje to aż takich emocji jak na Górnym Śląsku w Tarnowskich Górach.
Tam w obronie swojego zakładu pikietowali związkowcy kolejowi, którzy podkreślali, że tradycja tego zawodu w tym mieście liczy sobie ponad 150 lat. Oprócz tego wskazywali na fakt, że to właśnie w tym mieście mieści się jeden z największych kolejowych węzłów rozrządowych w Europie, co uzasadnia potrzebę pozostawienia zakładu właśnie w tym miejscu. Kolejarze uważają, że w Częstochowie czy Gliwicach, gdzie mają znajdować się siedziby zakładów, pod które ewentualnie podlegałby rejon Tarnowskich Gór, nie będą się już tak bardzo interesowali tym co dzieję się z infrastrukturą w takiej odległości. W związku z tym związkowcy poparci przez burmistrza miasta wysłali petycję do prezesa PKP PLK Zbigniewa Szafrańskiego, w której domagają się pozostawienia zakładu i grożą strajkiem, w razie nie spełnienia ich żądań.
W związku z całym tym szumem, jaki pojawił się ostatnio wobec planów reorganizacji struktury zarządcy infrastruktury kolejowej, pojawia się ważne pytanie, na które dobrze byłoby znaleźć odpowiedź. Czy protesty kolejarzy i ludzi powiązanych zawodowo z tą branża oraz, co gorsza, lokalne antagonizmy pomiędzy poszczególnymi miastami i regionami, nie sparaliżują próby wprowadzenia pozytywnych zmian ograniczających przerost i tak licznej administracji w spółce kolejowej?