- Z pewnością ochrona przed hałasem jest konieczna, ale jeśli umiejętnie zrobimy nawierzchnię torową, wymienimy okna mieszkańcom i ewentualnie wprowadzimy niskie ekrany na wysokości wózków kolejowych, to z pewnością po remoncie poziom hałasu się nie zwiększy - pisze w komentarzu dla "Rynku Kolejowego" Michał Wolański, adiunkt w Katedrze Transportu Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
O sprawie ekranów akustycznych na Powiślu, które mają zasłonić linię średnicową po modernizacji planowanej w przyszłej perspektywie finansowej EU na lata 2014-2020, pisaliśmy już kilkukrotnie. Nie chcą ich mieszkańcy Powiśla i organizacje pozarządowe. - Należy pamiętać, ze decyzja środowiskowa jest elementem wniosku o pozwolenie na budowę, więc PLK jako inwestor zobowiązany jest ją wykonać - twierdzą jednak w PKP PLK.
- Wydaje się, że o hałasie i ekranach powinni się wypowiadać akustycy i architekci, czy urbaniści, a nie ekonomiści. Jednak nic bardziej mylnego. Z punktu widzenia ekonomisty chciałem zwrócić uwagę na dwie rzeczy - pisze w komentarzu dla "Rynku Kolejowego" Michał Wolański, adiunkt w Katedrze Transportu Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
- Po pierwsze – na kolei przywykliśmy już do wyceny takich dóbr nierynkowych, jak czas pasażerów, czy ludzkie życie. Ich wycena współdecyduje o wyborze wariantu wielu inwestycji kolejowych. Podobnie powinno być z hałasem – hałas też trzeba wycenić, żeby zdecydować, jaki poziom tłumienia jest optymalny rynkowo. Najczęściej stosowaną metodą wyceny hałasu jest porównanie cen nieruchomości w lokalizacjach „cichych” i „głośnych” – na tej podstawie określamy cenę ciszy i porównując ją z kosztami ochrony wyznaczamy optymalny poziom hałasu. Ja mam subiektywne wrażenie, że w tym momencie „przeinwestowujemy” w ochronę przed ciszą – czyli koszty przekraczają korzyści, ale oczywiście mogę się mylić, należałoby to dokładnie policzyć. Przy milionach wydawanych na ekrany warto na to poświęcić chwilę - uważa Wolański.
- Po drugie – chciałem zwrócić uwagę na koszty ekranów dźwiękochłonnych. Nawet, jeśli jest to rozwiązanie tańsze, niż poprowadzenie linii kolejowej, czy drogi w wykopie, albo zastosowanie skomplikowanej nawierzchni tłumiącej hałas i drgania (jak na „średnicy” w Berlinie), to musimy pamiętać o wysokich kosztach eksploatacji. Biednego nie stać na byle co – tym bardziej, że koszty inwestycji współfinansuje Unia Europejska, zaś za późniejsze naprawy, konserwację i wymianę ekranów będziemy musieli płacić z własnej kieszeni - przypomina adiunkt w Katedrze Transportu SGH.
- Natomiast jako zwykły warszawiak jestem szczerze przerażony wizją stworzenia naziemnego tunelu o estetyce blaszanego supermarketu na środku Powiśla. Jeździłem koleją po wielkich miastach, takich jak Londyn, czy Berlin i nigdzie czegoś takiego nie widziałem. Nawet peryferyjna autostradowa obwodnica Wrocławia dostała ciekawy, desingerski ekran akustyczny, a nie coś o estetyce „szczęki” - czytamy w komentarzu.
- Z pewnością ochrona przed hałasem jest konieczna, ale jeśli umiejętnie zrobimy nawierzchnię torową (oraz będziemy ją odpowiednio utrzymywać!), wymienimy okna mieszkańcom i ewentualnie wprowadzimy niskie ekrany na wysokości wózków kolejowych, to z pewnością po remoncie poziom hałasu się nie zwiększy. Obawiam się tylko, czy moje założenia o umiejętnym zrobieniu nawierzchni torowej są słuszne – wszak np. świeżo wyremontowane torowiska tramwajowe w Al. Jerozolimskich czy na Nowowiejskiej budzą dużo kontrowersji wśród okolicznych mieszkańców…- kończy Wolański.
O ekranach na Powiślu przeczytaż też tutaj: