Dla przygniatającej większości pasażerów pociąg to jedynie jeden ze sposobów dotarcia z miejsca zamieszkania na wczasy. „I oby ta podróż, w tłoku i upale, trwała jak najkrócej”, myślą zapewne wszyscy standardowi urlopowicze. Ale jest też trochę urlopowiczów „niestandardowych”, którym zależy, by podczas wakacji spędzić w pociągu... jak najwięcej czasu. Dla tych ostatnich przygotowaliśmy specjalne kolejowo-turystyczne vademecum.
Po raz pierwszy prezentowaliśmy nasz subiektywny turystyczny przewodnik po żelaznych szlakach rok temu podczas wakacji („Gdzie miło spędzić wakacje”, RK 7/2010). Proponowaliśmy wówczas m.in., by przejechać się liniami Jelenia Góra – Jakuszyce, Kłodzko – Wałbrzych czy Gdynia – Kościerzyna – Bydgoszcz. Zwracaliśmy też uwagę, że atrakcyjne turystycznie mogą być także linie położone w obrębie dużych aglomeracji, m.in. trasa łącząca Kraków z Wieliczką. Proponowaliśmy też, by odwiedzić wąskotorówki w Gnieźnie, na Żuławach i w Pleszewie. Teraz prezentujemy drugą część naszego przewodnika. Znajdują się w nim nie tylko linie z atrakcyjnymi widokami za oknem, ale także linie z bardzo ciekawą infrastrkuturą kolejową.
Normalny tor
Powrót na Roztocze. W tym roku po 10 latach przerwy powróciły pociągi osobowe na Roztocze. Szczególnie wart poznania jest kręty, leśny odcinek Zwierzyniec – Bełżec. Z kolei na odcinku Zwierzyniec – Zawada tor normalnotorowy jest poprowadzony równolegle do szerotorowej LHS. Szczęściarze mogą mieć zatem okazję, by sfilmować, w ładnym plenerze, pociągi normalnotorowe i szerokotorowe w ruchu.
Górny Śląsk mniej znany. Linie kolejowe przebiegające przez teren Górnego Śląska to nie tylko przemysłowy, górniczy krajobraz (choć i motywy zdjęciowe pociągów na tle kopalń też mają wielu zwolenników). Nietypową jak na tamten region jest np. linia łącząca Rybnik z Raciborzem. Trasa ma miejscami niemal górski charakter, w Rydułtowach pociągi przejeżdżają przez tunel (Rydułtowy, położone w wąwozie, też są ładnym miejscem do robienia zdjęć). Z innego powodu warto natomiast przejechać się pociągiem z Tarnowskich Gór do Opola. Po drodze można obejrzeć wyjątkowy przykład degradacji infrastruktury kolejowej – dobitną ilustracją jest stacja Tworóg Brynek (10 km od Tarnowskich Gór): w przeszłości wielka stacja towarowa, obecnie... coraz bardziej bujna dżungla na terenie kolejowym, z pociągiem przedzierającym się po jednym czynnym torze przez zarośla.
Ziemia Lubuska i skok do zachodnich sąsiadów. Godne polecenia są praktycznie wszystkie (czynne w ruchu pasażerskim) linie wchodzące do węzła Żagań/Żary czyli linie z Legnicy, Zielonej Góry, Węglińca i Forst. Każda z nich jest poprowadzona przez przepiękne lubuskie lasy, interesująca jest infrastruktura stacyjna (wiele stacji położonych na wysokich nasypach, przejścia podziemne do peronów nawet na mniejszych stacjach, ciekawe architektoniczne budynki dworcowe – na tych liniach, z których część ma już ponad 150 lat, wyraźnie widać „niemiecką rękę”). Z żarsko-żagańskiego węzła najlepiej pojechać do Forst, a dalej do Cottbus i stamtąd przez Goetlitz do Zittau. Na odcinku Goerlitz – Zittau pociągi wjeżdżają na teren Polski i zatrzymują się na przystanku Krzewina Zgorzelecka. Polskim pociągiem nie da się tu dojechać (w przeszłości kursowały tędy pociągi ze Zgorzelca do Bogatyni, ale ta linia jest już w ruchu pasażerskim nieczynna). Jest warta poznania nie tylko ze względu na swój „międzypaństwowy” charakter, ale także dlatego, że jest bardzo pięknie poprowadzona, zwłaszcza w miejscach, w których wije się równolegle do Nysy Łużyckiej.
Na pograniczu polsko-czeskim. Ciekawymi wycieczkami mogą zaoferować linie na polsko-czeskim pograniczu, z przejazdem przez przejścia graniczne w Lubawce i Głuchołazach... Przejazd przez Lubawkę jest ciekawy nie tylko dlatego że pociągi pasażerskie pomiędzy Lubawką i Kralovcem nie kursowały przez 63 lata, od 1945 do 2008 r. Także dlatego że dworzec w Lubawce jest drugim co do wielkości obiektem dworcowym na Dolnym Śląsku – większym kubaturowo jest tylko Wrocław Główny. Dawna stacja w Lubawce dzisiaj jednak bardziej straszy niż zachwyca – monumentalny dworzec jest częściowo spalony, w znacznej mierze zniszczony przez wandali (częściowo jest wykorzystywany przez prywatne firmy), zdemontowano już dawne słupy trakcyjne, które stały tu jeszcze kilka lat temu (samą sieć trakcyjną w Lubawce, podobnie jak na większości linii i stacji Dolnego Śląska, demontowała w 1945 r. Armia Czerwona jako „zdobycz wojenną”)... Z kolei przejście graniczne w Głuchołazach jest o tyle ciekawe, że czeskie pociągi, kursujące w relacji Jesenik – Ostrawa, wjeżdżają do Polski, by w Głuchołazach zmienić kierunek jazdy. W okresie PRL, a także przez pierwszych kilkanaście lat III RP były to pociągi „eksterytorialne”: w Głuchołazach nie można było do nich wsiadać ani z niego wysiadać, w dodatku za czasów PRL podczas przejazdu przez teren Polski pociągi były ściśle strzeżone przez pograniczników. Dziś już żadnej ochrony nie ma, a czeskim pociągiem z Głuchołaz warto pojechać w obu kierunkach: zarówno w stronę masywu Jesenika i Śnieżnika (przepięknym, pełnym serpentyn i urzekających leśnych widoków jest odcinek Jesenik – Hanusovice), a także w kierunku Krnova i Ostravy (tu warto wysiąść na pierwszej stacji po czeskiej stronie, w miejscowości Tremesna, i przesiąść się do wąskotorówki Tremesna – Osoblaha, dojeżdżającej do polskiej granicy; pociągi rozwijają dość zawrotną, przynajmniej w porównaniu z polskimi realiami wąskotorowymi, prędkość do 50 km/h).
Toruń, czyli most i tunel. Przystankiem z pięknymi motywami zdjęciowymi jest Toruń Miasto. Z jednej strony przystanku znajduje się monumentalny most kratownicowy na Wiśle, z drugiej strony – tunel przebiegający pod toruńską starówką. Jest to najkrótszy tunel kolejowy w Polsce.
Dawny „Ostbahn”, czyli trasa Kostrzyn – Tczew. Choć ten odcinek dawnego połączenia Berlin – Królewiec obecnie wykorzystywany jest niemal wyłącznie w ruchu lokalnym, to zachował wiele cech linii magistralnej z przełomu XIX i XX w. Ostbahn jest jedną z niewielu i zarazem najdłuższą linią dwutorową niezeletryfikowaną w Polsce (dwa tory do dziś istnieją na2/3 z 340 km, ile liczy trasa Kostrzyn – Tczew). Do tego wiele stacji wygląda tak, jakby czas na nich zatrzymał się sto lat temu... Obowiązkowo poznać trzeba most na Wiśle w Tczewie, estakadę w Gorzowie Wlkp., dwupoziomowy dworzec w Kostrzynie. Spośród stacji węzłowych na Ostbahnie, na których budynek dworcowy usytuowany jest pomiędzy peronami, najciekawsza architektonicznie jest stacja w Chojnicach; do tego, biorąc pod uwagę, że do dziś żadna z sześciu (!) linii wchodzących do węzła chojnickiego nie jest zelektryfikowana (jest to największy niezelektryfikowany węzeł w Polsce), Chojnice są dziś taką trochę stacją retro. Szkoda tylko, że przepiękny budynek dworcowy z roku na rok jest coraz bardziej podupadły.
Kolejowe Podlasie. O ile na zachodzie Polski, poza Ostbahnem, zachowało się jeszcze kilka odcinków dwutorowych niezelektryfikowanych (m.in. trasa Węgliniec – Zgorzelec, Żary – Żagań czy fragment linii Chojnice – Runowo Pomorskie), o tyle na wschodzie takich linii raczej za świecą szukać. Z jednym wyjątkiem: dwutorowy niezelektryfikowany jest odcinek Mordy – Czeremcha, czyli fragment trasy Siedlce – Hajnówka. Ta trasa, podobnie jak linia Czeremcha – Białystok, to okazja do zaliczenia najkrótszego kursu „Poznaj i pokochaj Podlasie”. Obu trasom uroku dodają leśne tereny, przez większość których poprowadzone są linie. O ile na „Ostbahnie” czy na liniach Ziemi Lubuskiej w architekturze widać „pruską rękę”, o tyle na wspomnianych liniach na Podlasiu niektóre stacje wyglądają trochę jak relikty z carskiej Rosji (drewniane budownictwo), co także warto filmować i fotografować, póki istnieje. Wart poznania jest też m.in. kolejowy most na Bugu w Siemiatyczach.
Wąski tor
Historyczny Sochaczew. Ciuchcią z Sochaczewa do Wilcz Tułowskich jechał już zapewne każdy, więc reklamowanie tej kolejki wielu może uznać za mijające się z celem. Zwłaszcza że w porównaniu z wieloma innymi polskimi wąskotorówkami walory krajobrazowe sochaczewskiej wąskotorówki raczej nie rzucają na kolana. Jednak do Sochaczewa warto wybrać się jeszcze raz – choćby z szacunku dla osób, które przez ćwierć wieku doprowadziły do stworzenia na terenie stacji Sochaczew Wąsk. największego muzeum kolei wąskotorowej w Europie (w tym roku muzeum obchodzi 25-lecie istnienia). Do Sochaczewa warto wybrać się także, by podziwiać dbałość o kolejowe detale – w przeciwieństwie do wielu kolejek turystycznych, na których dominuje tabor „dziecięcy” (wagony towarowe przerobione na „letniaki”), w Sochaczewie pociąg zestawiony z parowozu i krytych wagonów w oryginalnych, oliwkowych barwach, wygląda jak żywcem przeniesiony z lat 50 XX w. Spacer skrajem Puszczy Kampinoskiej, ognisko w osadzie PTTK w Tułowicach a nawet przejazd przez kilka sochaczewskich osiedli też mają swój niezapomniany urok.
Hajnówka i „Ostatni Grosz”. 11-kilometrowa trasa Hajnówka – Topiło to znakomita okazja, żeby poznać Puszczę Białowieską „od kuchni”. Kolejka przejeżdża przez tereny, do których pieszo człowiek raczej by się nie zapuścił. Ale tą trasą warto się przejechać także po to, by poznać urok Topiła, uroczej osady położonej w sercu puszczy, położonej na polanie z kilkoma stawami (kolejka na ostatnim odcinku jedzie po grobli pomiędzy dwoma stawami), ze wszystkich stron otoczonej lasami. Przy przystanku w Topiło znajduje się zajazd „Ostatni Grosz”, charakteryzujący się tym, że pobyt w nim umilają piosenki folkowego zespołu Czeremszyna śpiewającego po białorusku. Na bramie wejściowej do zajazdu wisi skarbonka z napisem „Grosik wrzuć i tu wróć”. Warto wrzucić i wrócić, nie raz...
Jędrzejowski unikat. Sieć kolei wąskotorowej na Ponidziu przed laty była ogromna. Dość powiedzieć, że pociąg z Jędrzejowa do Szczucina k. Tarnowa jechał aż 7,5 godziny. Dziś z dawnej sieci pozostał tylko niewielki wycinek: pociągi kursują przede wszystkim na ok. 25-kilometrowym odcinku Jędrzejów – Pińczów. Ale tę trasę trzeba znać, przede wszystkim ze względu na niepowtarzalne widoki w rejonie rozlewiska Nidy. W okolicy miejscowości Umianowice, wąskotorówka pokonuje rozlewisko, przejeżdżając po ponad 600-metrowej drewnianej konstrukcji, którą jedni nazywają prowizorycznym mostem, inni estakadą. Konstrukcja pamięta czasy I wojny światowej. Jest to unikalne rozwiązanie techniczne w skali europejskiej.
Klimatyczne kolejki parkowe. W Polsce kursują obecnie trzy kolejki parkowe: w Poznaniu („Maltanka”), Bydgoszczy i Katowicach (a ściślej: pomiędzy Katowicami i Chorzowem, na terenie Wojewódzkiego Parku Rozrywki i Wypoczynku). Niby to tylko dziecięce zabawki, jednak każda z kolejek ma w sobie „to coś”. „Maltanka” jest przepięknie poprowadzona: część trasy wiedzie niemal nad samym brzegiem jeziora Malta, następnie linia wije się przez niemal górskie wąwozy, by skończyć bieg w lesie, u podnóża poznańskiego zoo (dosłownie u podnóża, bo aby dostać się od kolejki do zoo, trzeba pokonać wysokie schody). Dodatkową atrakcją „Maltanki” jest to, że na obu jej krańcach lokomotywa nie objeżdża składu, lecz ma pętlę, zupełnie jak tramwaj... Równie efektowna jest trasa kolejki w chorzowskim parku rozrywki. Przejazd śląską ciuchcią parkową ma też taki walor, że jadąc nią, mija się tyle innych atrakcji (wesołe miasteczko, zoo, jedyny w Europie nizinny wyciąg krzesełkowy, planetarium), że później przez dobrych kolejnych kilka godzin nie chce się wracać do domu. Ta kolejka to też gratka dla miłośników inżynierii – jest to jedyna trasa kolejowa w Polsce o rozstawie torów 900 mm... Kolejka w Bydgoszczy w porównaniu z Poznaniem i Chorzowem jest być może mniej efektowna, ale krajobraz Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku też do monotonnych nie należy.