Koleje Mazowieckie jako jedyny przewoźnik kolejowy w kraju pozwalają przewieźć za darmo psa. Jednak tu słuszne działania przewoźnika się kończą – jeśli pies jest przewodnikiem, trzeba kupić dla niego bilet, choć z 95–proc. zniżką.
Sprawą zajęła się „Gazeta Wyborcza”. Cała sprawa zaczęła się od tego, że spółka Koleje Mazowieckie wprowadziła nieodpłatny przewóz psa przez cały rok. Ale jak się okazuje, nie dotyczy to psów–przewodników. Jako opiekunowie osób niepełnosprawnych, psy muszą mieć bilet.
- Musimy trzymać się ustawy. Pies to opiekun osoby niepełnosprawnej. A opiekun musi posiadać ważny bilet. Jest na niego 95 proc. zniżki, więc kosztuje niewiele – powiedziała gazecie Aneta Podgajna z biura prasowego Kolei Mazowieckich.
U innych przewoźników absurd nie występuje, bo przewóz „zwykłego” psa zgodnie z logiką jest droższy – w Przewozach Regionalnych kosztuje to 4,5 zł, w PKP Intercity aż 15,2 zł. Tymczasem w Kolejach Mazowieckich pies, niezbędny do funkcjonowania osobie niepełnosprawnej musi być zostać opłacony, w przeciwieństwie do „zwykłego” psa.
Niewidomemu nie pomoże utrzymywanie, że jego pies przewodnikiem nie jest, na przykład przez przekazanie go na czas kontroli innej osobie. Tak radzą sami konduktorzy. – Udawanie, że pies przewodnik jest zwykłym psem, jest oszustwem – mówi Podgajna.
Jak tłumaczy "Rynkowi Kolejowemu" Leszek Ruta, prezes Stowarzyszenia Transprotu Publicznego, w całej sprawie zawinił ustawodawca, a nie przewoźnik. To on postanowił bowiem oddzielić psa-przewodnika od reszty gatunku. Ma to znaczenie o tyle, że zniżkę 95-procentową zwraca Kolejom Mazowieckim Skarb Państwa. - Koleje Mazowieckie jako jedyny przewoźnik w Polsce zwolniły pasażerów z opłat za przewóz psa. Ale musi on być np. w kagańcu,a pies przewodnik - nie. Należy się za to zastanowić, czy przewóz psów-przewodników nie powinien być po prostu bezpłatny ustawowo - mówi Ruta.