Obecną sytuację w budowlance często porównuje się do tej z okresu Euro 2012. W tamtym czasie, zwłaszcza przy inwestycjach drogowych, nierzadkie było zjawisko zrywanie zawartych umów na roboty budowlane. Cierpliwość tracili zamawiający lub schodzili z placu budowy wykonawcy. Czy teraz też może być?
Firmy budowlane od dawna alarmują, że obecna sytuacja w branży jest zła. Brak siły roboczej, rosnące koszty materiałów budowlanych, kłopoty logistyczne związane z kumulacją prac drogowych i kolejowych powodują, że nie tylko nowo ogłaszane, ale i już realizowane kontrakty stają się coraz droższe, a tym samym mniej rentowne, a chętnych do podejmowania się nowych zadań nie ma zbyt wielu.
Pojawiają się głosy porównujące obecną sytuację do tej, jaka miała miejsce w okresie poprzedniego szczytu inwestycyjnego związanego z Euro 2012. Wówczas, ze względu na większą skalę inwestycji, kryzys będący skutkiem „dobrobytu” dotknął przede wszystkim branżę drogową. Krajowe firmy zamiast wzmocnić się, wyszły z tego okresu poturbowane. Wielu kontraktów nie byli w stanie dokończyć pierwotnie wybrani wykonawcy, którzy czasem sami wycofywali się z podjętego zadania, a czasem to inwestor tracił cierpliwość do wykonawcy, który nie wywiązywał się z przyjętych na siebie zobowiązań.
Kontrakt zakończony przedwcześnie
Z tym problemem w poprzedniej perspektywie zetknęło się m.in. miasto Olsztyn, które budowało wówczas pierwszą linię tramwajową. Latem 2011 r. samorząd zawarł umowę na zadanie obejmujące budowę linii tramwajowej, ul. Obiegowej, zajezdni tramwajowych, a także przebudowę skrzyżowań dla potrzeb poprowadzenia linii tramwajowych. Wykonawcą było hiszpańskie konsorcjum FCC Construction. Wykonawca rozpoczął prace, ale zapału nie wystarczyło na długo. Pojawiły się m.in. problemy z pozyskaniem podwykonawców, a roboty nie były prowadzone w takim tempie, jak oczekiwał inwestor. Po niespełna dwóch latach od podpisania – w sierpniu 2013 r. – warta ok. 250 mln zł umowa została przez miasto wypowiedziana, a budowę linii tramwajowej dokończyli wykonawcy wybrani w ogłoszonych później przetargach.
Półtora roku później ten sam wykonawca został wyrzucony z budowy realizowanej na rzecz PKP PLK. Chodzi o modernizację 32-kilometrowego fragmentu linii kolejowej E59 na odcinku Poznań – Czempiń. „Pomimo wielu wezwań do podjęcia działań naprawczych i wsparcia udzielanego przez zamawiającego, firma nie realizowała kontraktu zgodnie z harmonogramem” – informowały wówczas PKP PLK.
Do zerwania umowy doszło w lutym 2015 r., zaawansowanie prac – według oceny PLK – sięgało ok. 30%, a do umownego terminu, przypadającego na czerwiec 2015 r., pozostawało wtedy zaledwie cztery miesiące. Zadanie niewykonane przez FCC zostało podzielone na trzy mniejsze zamówienia, na realizację których ogłoszono przetargi.
Jeszcze zanim doszło do zerwania dwóch umów na roboty torowe, hiszpański wykonawca nie wywiązał się z prac na budowie obwodnicy Szczuczyna w ciągu drogi S61. W tym przypadku – w maju 2013 r. – to on sam wypowiedział umowę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zarzucając, że przekazana przez inwestora dokumentacja wskazywała na inne niż istniejące warunki geologiczne.
Takie argumenty odpierał jednak zamawiający, którego zdaniem za rozwiązaniem umowy stały kłopoty finansowe wykonawcy. FCC była m.in. właścicielem spółki Alpine Bau, która zaledwie miesiąc wcześniej poinformowała, że nie będzie budowała autostrady A1 na odcinku Świerklany – Gorzyczki.
Przypadek tej firmy i wspomnianego kontraktu na autostradzie A1 pozostawił po sobie trwały ślad, stając się inspiracją do zmian w Prawie zamówień publicznych.